Letnie turystyczne ABC w Tatrach – jak przygotować się do wycieczki
Sezon letni zbliża się wielkimi krokami. Jak co roku tłumy turystów wyruszą na górskie szlaki – jedni lepiej, inni gorzej ku temu przygotowani. Przypominamy kilka przydatnych zasad, którymi warto kierować się na etapie planowania i odbywania wycieczek po Tatrach (i nie tylko).
Tekst: Gosia/Ruda z wyboru
1. Miej świadomość, gdzie idziesz
Turystyka górska różni się dość zasadniczo od turystyki miejskiej, ale odbiega też mocno od każdej innej turystyki krajobrazowej. A już Tatry swymi wysokościami i surowym charakterem wyróżniają się wśród wszelkich gór Polski.
Wejście na teren gór zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem – oddalamy się od zabudowań, narażamy na różne nagłe zjawiska atmosferyczne, przed którymi nie będziemy mogli natychmiast się skryć. W górach takich jak Tatry (a zwłaszcza Tatry Wysokie) dochodzi niebezpieczeństwo upadku, wynikające ze stromizny terenu i bezlitosnej grawitacji. Na wszelkich nierównościach (wszak szlaki to kamienne ścieżki a nie wyłożone kostką brukową chodniki) nietrudno o potknięcia, skręcenia, złamania. W wyższych partiach trzeba dodatkowo uważać na głowę, coby nią nie przygrzmocić o jakiś występ skalny (zagrożeniem są także spadające z góry kamienie).
Udostępniona jest gęsta siatka szlaków, ale nie wszystkie są dla turystów łatwe. Niektóre serwują całkiem niemałe trudności, jakie w połączeniu ze spektakularną przepaścistością mogą stać się przeszkodą nie do pokonania.
Ważne jest zatem wybranie szlaku jeszcze w domu, przed wycieczką. Zasięgnięcie informacji o nim (polecam przewodnik „Tatry Polskie” J. Nyki, nie ma chyba lepszego drukowanego źródła), przeanalizowanie jego przebiegu. Dobrze jest wiedzieć, że kolory oznakowań szlaków są wprowadzone po to, aby jeden szlak nie mylił się z drugim, nie mają natomiast żadnego znaczenia, jeśli chodzi o trudność tras. To że szlak czarny oznacza w Tatrach drogę najtrudniejszą to MIT! Dowodem niech będzie chociażby to, że Orla Perć – niewątpliwie najtrudniejsza – oznakowana jest na czerwono. Również na czerwono oznakowany jest asfalt wiodący nad Morskie Oko – trudności tych dwóch dróg natomiast porównać się po prostu nie da.
Bardzo istotną częścią planowania wycieczki jest obliczenie czasu, jaki ona nam zajmie (orientacyjne czasy są podane na mapach i w przewodnikach). Chodzi tu przede wszystkim o to, aby zejść z gór przed zmrokiem. W okresie letnim zalecane jest wyruszanie na szlaki wcześnie rano, ponieważ popołudniu „lubią” tworzyć się konwekcyjne burze.
Wchodząc na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego trzeba mieć świadomość, że to już nie Krupówki, że nie ma tu sklepów (zaopatrzyć można się w schroniskach, ale najpierw trzeba do nich dojść), nie ma toalet, nie ma stoisk z foliowymi pelerynami.
Do opuszczenia na parę lub paręnaście godzin naszego niby-bezpiecznego, ucywilizowanego świata, do wejścia w surowy i czasami niewybaczający pomyłek świat gór, trzeba się odpowiednio przygotować…
2. Sprawdzaj prognozę pogody, orientuj się w panujących warunkach
Od pogody i warunków na szlakach zależy w górach bardzo dużo. Ta sama wycieczka może mieć zupełnie inny charakter odbywana w słońcu i cieple, a inny w deszczu lub śnieżnej kurzawie. Przy czym w tej drugiej opcji – może się niepostrzeżenie zamienić w walkę o przetrwanie.
Tatry mają swój specyficzny klimat. Lato jest tam późne, niepewne i trwa krótko. Opady śniegu w czasie wakacyjnych miesięcy mogą wprawdzie nieco dziwić, ale nie są tam niczym nadzwyczajnym. Należy liczyć się także z możliwością zalegania śniegu po zimie na wielu szlakach. Pogoda zaś lubi zmieniać się jak w kalejdoskopie. Zwykle jest tam zimniej niż na nizinach, a wiatry i deszcze doprawdy potrafią dokuczyć. Słowem – to, że w Zakopanem jest ciepło, zielono i ogólnie – letnio, nie oznacza, że w górach czeka nas to samo.
Pamiętajmy, że nawet monotonny siąpiący deszcz przemoczy nas w końcu, zaczniemy marznąć, wyczerpywać się. Że mgła nie tylko odbiera nam widoki, ale też znacząco utrudnia orientację w terenie, a wtedy łatwo o pobłądzenie, zaplątanie się w trudny teren. Że już opad deszczu, a tym bardziej śniegu ogromnie wpływa na przyczepność butów do skał, że są to czynniki, które wzmagają prawdopodobieństwo poślizgnięcia się i upadku. Miejmy świadomość, że pokonywanie stromych płatów śniegu wymaga umiejętnego używania sprzętu zimowego, a wyruszanie bez niego, to prawie proszenie się o wypadek. Poczytajmy o zachowaniu się w górach w czasie burzy (np. TUTAJ).
Dobre prognozy pogody są do znalezienia na stronie TOPRu, natomiast o warunki warto pytać na internetowych forach. Poniekąd są one (warunki) widoczne z kamerek, również na toprowskiej stronie (www.kamery.topr.pl).
3. Ubiór
Strój do tatrzańskich wycieczek musi być przede wszystkim wygodny i nieutrudniający ruchów (czyli koronkowa kiecka jakby odpada). Nie ma nic złego w chodzeniu po Tatrach w dżinsach, poza tym, że są właśnie niezbyt wygodne i w razie zamoknięcia schnąć będą całe wieki.
Polecam odzież tzw. funkcyjną, techniczną lub termoaktywną. Nie przykleja się tak bardzo do ciała, gdy się pocimy, szybko oddaje wilgoć, a termoaktywna – pomimo, że cienka – całkiem dobrze trzyma ciepło, gdy jest to potrzebne. Ubrania z oddychających materiałów dostępne są w sklepach z odzieżą sportową, a także w działach sportowych niektórych sieciówek. Tanie nie są – ale jakie nowe ubrania są teraz tanie? W każdym razie koszulkę oddychającą można znaleźć już za 20 zł. Trochę gorzej z cenami spodni i bluz, ale warto zainwestować, ze względu na dużo większy komfort niż w przypadku bawełny. No i zajmują mniej miejsca od tradycyjnych ciuchów.
Bardzo ważne jest zabieranie na szlak kurtki przeciwdeszczowej, która (do pewnego momentu oczywiście) uchroni nas przed przemoknięciem i wyziębieniem. Peleryna foliowa chroni może lepiej (w końcu to folia), ale jest w niej duszno, jest niewygodna i łatwo się rwie (też kiedyś miałam na sobie, a co!).
Trzeba mieć też zawsze ze sobą coś ciepłego (jak już wspominałam – w górach jest chłodniej, pogoda może też w mgnieniu oka się zepsuć): bluza, polar, softshell, nieźle sprawdza się też koszula flanelowa. Ale także dobrze jest mieć czapkę, szalik, rękawiczki – jak najbardziej również w środku lata. Jeśli wychodzimy na szlak w krótkich spodenkach, to miejmy też w plecaku na zmianę długie spodnie na wszelki wypadek.
Istotny jest dobór obuwia. Najważniejsza jest podeszwa, polecana typu vibram. Chodzi głównie o to, aby była dość twarda i miała odpowiednią przyczepność. Zaleca się, zwłaszcza początkującym górołazom noszenie butów sięgających za kostkę, bo dzięki temu noga jest bardziej stabilna. Należy zwracać uwagę na materiał, z jakiego wykonane są buty – powinien być oddychający i nieprzemakalny (dobrze jest używać impregnatu od czasu do czasu). Ogólnie w przypadku butów – warto kupić lepsze, choć oczywiście lepsze oznacza droższe. Dobry górski but posłuży przez parę lat.
Chodzenie w tenisówkach, adidaskach, sandałach, czy klapkach – w dolinach może jeszcze nie jest niebezpieczne, ale nie wierzę, aby było wygodne i komfortowe. Wyżej natomiast grozi ślizganiem się na skałach, poranieniem stóp (w przypadku butów odkrytych), czy nawet zgubieniem buta (w przypadku klapków). Wszystko to zaś może skończyć się niewesoło.
W plecaku nie zaszkodzi mieć koszulkę i skarpety na zmianę (także spodnie, o ile nie zajmą zbyt wiele miejsca).
Aha, no i zanim więcej o zawartości plecaka to jeszcze jedna kwestia. W góry zabieramy właśnie PLECAK. Nie reklamówkę, nie torbę. Chodzi o swobodę ruchów i związane z nią bezpieczeństwo.
4. Co jeszcze do plecaka?
Poza kurtką przeciwdeszczową, ciepłym ubraniem i paroma ciuszkami na ewentualną zmianę, w plecaku należy mieć:
– Mapę – nawet jeśli wydaje nam się, że doskonale znamy szlaki w okolicy, w którą się wybieramy. Nagła mgła może odebrać nam pewność siebie. Mapa ciężka nie jest, miejsca dużo nie zajmuje – trzeba ją mieć. Polecam laminowaną, bo nie wywija się na wietrze we wszystkie strony i nie zamaka na deszczu.
– Przewodnik – może nieco mniej konieczny niż mapa, ale zawarte w nim wytyczne dotyczące drogi mogą się przydać w razie pobłądzenia.
– Jedzenie – suchy prowiant, ewentualnie dania instant do zaparzenia w schronisku. Tyle, żeby wystarczyło nam na cały dzień – a pamiętajmy, że dużo chodząc będziemy potrzebować częstych energetycznych doładowań – i żeby nawet jeszcze trochę zostało. Nie namawiam do noszenia ciężkiej wałówy, ale lepiej mieć odrobinę za dużo niż za mało. Dobrze jest zaplanować obiad w schronisku, wówczas odpada trochę noszenia.
– Słodycze – w górach zjada się je bez wyrzutów sumienia. Chodzi o to, aby mieć z sobą zapas czegoś wysoko kalorycznego, co pobudzi nas do działania, gdy zacznie brakować sił, wzmocni, gdy zrobi nam się słabo. Najlepiej mieć ze sobą czekoladę albo batony z dużą jej ilością. Mogą być również rodzynki lub suszone banany (świeże też, tylko że się ciapią).
– Napój – najlepiej, aby była to woda (jeszcze lepiej – niegazowana). Wszelkie gazowane napoje mogą tylko wzmagać nasze pragnienie, zamiast je zaspokajać. W górach pić się chce często i dużo ze względu na wysiłek (mała rada – nie połykać wody od razu, przez chwilę trzymać w ustach, przepłukiwać je – podobno lepiej się wchłania i na dłużej wystarcza). I znów – wody trzeba mieć tyle, żeby starczyło, bo odwodnienie w górach to kiepska sprawa. Tylko że woda jest ciężka i zawala nam plecak. Dobrze jest w czasie planowania wycieczki sprawdzić, czy będziemy mieć na trasie strumienie (pomoże nam w tym mapa i przewodnik). Jeśli tak – możemy się nastawić na nabieranie z nich wody. Ale jakiś zapas zawsze trzeba mieć. W przypadku ochłodzenia niezastąpiona jest herbata, dlatego zawsze warto nosić choćby mały termos nią wypełniony. W dni zimne i deszczowe nawet duży. Zamiast wody może być izotonik.
– Latarkę – namawiam do takiego planowania wycieczek, żeby po zmroku być już na kwaterze. Jednak światło warto nosić. Nigdy nie możemy do końca przewidzieć, czy nie znajdziemy się w sytuacji, gdy pomoże nam ono wezwać pomoc. Dodałabym jeszcze zapasowe baterie.
– Przeciwdeszczowy pokrowiec na plecak – niektóre plecaki mają go „w pakiecie”, do innych warto dokupić, aby w razie deszczu nie zamokło nam wszystko, co niesiemy w środku.
– Apteczkę – podstawowe medykamenty i opatrunki. Coś przeciwbólowego, plastry, opaska elastyczna, opatrunek jałowy. Do używania wody utlenionej nie jestem przekonana (podobno jest dobra tylko do przemywania naskórka, czyli wierzchniej warstwy skóry, rany głębsze lepiej przemyć zwykłą wodą). Ponadto folia ratunkowa (termiczna) NRC chroniąca przed wychłodzeniem. Zajmuje niewiele miejsca, a może uratować życie.
– Naładowany telefon – po prostu, żeby wezwać pomoc w razie potrzeby.
– Krem z filtrem – najlepiej uniwersalny – do twarzy i do ciała. Tatrzańskie słoneczko potrafi dopiec.
– Chusteczki – wyjaśnienie chyba zbędne.
I tak obligatoryjnie, to chyba tyle. Nie ma co przesadzać z ładowaniem do plecaka wszystkiego, co moooże się przyda. Do tego wszystkiego i tak dojdzie pewnie aparat fotograficzny, a zbyt ciężki bagaż będzie nas męczył i przeszkadzał nam w wędrówce.
5. Zachowanie na szlaku
Chodzimy prawą stroną (na asfalcie do Morskiego Oka jak najbardziej też).
Szanujemy przyrodę. Gdy zobaczymy niedźwiedzia, to omijamy go lub oddalamy się spokojnie (to się bardzo łatwo mówi…). W żadnym razie nie podchodzimy do niego. A aby wiedział, że nadchodzimy i miał szansę się oddalić – rozmawiamy z towarzyszami wędrówki. Nie straszymy kozic.
Nie śmiecimy!!! Wszelkie śmieci (także te „eko” typu ogryzek po jabłku) pakujemy sobie do plecaka (dobrze nosić ze sobą w tym celu zapasowy woreczek) i wyrzucamy do kosza po wyjściu z parku narodowego. Ewentualnie możemy wyrzucić w schronisku, jeśli nam bardzo przeszkadzają, ale lepiej znieść je ze sobą z gór. Odnośnie tego ogryzka – jak go zostawisz na szlaku, to przyjdzie tam zwiedziony zapachem miś i będzie go pałaszować akurat wtedy, gdy Ty będziesz wracać tą samą drogą. Zobaczysz!
Nie krzyczymy. Krzyk w górach może oznaczać wołanie o pomoc, nie robimy więc zbędnego szumu. Poza tym – ludzie przyjeżdżają tam odpocząć, nie chcą słuchać wrzasków.
W przypadku noclegu w schronisku należy przestrzegać ciszy nocnej. Ona nie jest po to, aby dorośli ludzie znów poczuli się jak nastolatki na wycieczce szkolnej. Jest po to, aby ci, którzy z rana zrywają się na szlak mieli kiedy wypocząć (to dość istotne dla ich bezpieczeństwa). Jeśli sam się nigdzie nie wybierasz, to po prostu uszanuj to, że inni owszem i idź grzecznie spać o 22-giej, ewentualnie przenieś się w miejsce, gdzie nikt nie śpi i ścisz głos do szeptu. Chcesz robić balangę – wracaj na Krupówki lub na kwaterę. Balangi są spoko, ale nie nad głowami kilkudziesięciu osób próbujących spać (i mających do tego prawo).
Zważamy na bezpieczeństwo swoje i innych. Nie podejmujemy działań zbyt ryzykownych, przerastających nasze możliwości. Trzeba mieć na uwadze, że spadając możemy strącić też inne osoby, nie myślimy więc tylko o sobie. Na łańcuchach panuje bezwzględna zasada: jeden łańcuch – jedna osoba. Nie wolno jest chwytać łańcucha, którego ktoś już się przytrzymuje. Należy poczekać aż się zwolni. Nie przepychamy się. No i uważamy, aby nie strącać kamieni, a jeśli już nam się to zdarzy, to ostrzegamy szybko krzykiem osoby idące niżej.
Dbamy o to, aby ktoś wiedział, gdzie się wybieramy. W przypadku, gdybyśmy nie wrócili ułatwi to i przyspieszy poszukiwania.
Ogólnie: nastawiamy rozsądek na najwyższe obroty. Gdy czegoś nie wiemy, pytamy ludzi wokół, gdy potrzebujemy pomocy – prosimy o nią.
Chyba tyle. Mam nadzieję, że nie wymądrzyłam się zanadto. Jeśli mi się coś przypomni, to dopiszę 🙂 Aaaa i Wy dopisujcie też!
Gosia/Ruda z wyboru, fot. www.dutka.com.pl