14 kw. 2024

„Uderzałam głową o ziemię, leciałam ku kolejnym skałom” – relacja z wypadku pod Kozim Wierchem

„Uderzałam głową o ziemię, leciałam ku kolejnym skałom” – relacja z wypadku pod Kozim Wierchem

Zamieszczamy ku przestrodze relację z niedawnego wypadku, jaki miał miejsce na zboczach Koziego Wierchu.

 

Relacja zamieszczona za zgodą autorki Basi, która postanowiła podzielić się z innymi swoim doświadczeniem i tym jak życie przeleciało jej przed oczami:

„12.04. weszłam z grupą na Kozi Wierch. Przeżyłam najgorszą przygodę ever….Zejścia bywają trudniejsze niż wejścia. Ta nie dla wszystkich oczywista wiedza, dla mnie stała się faktem. Wszystko było jak trzeba: raki, czekan, kask…dobrze dobrane towarzystwo, fajna pogoda. Dwa odbyte kursy turystyki zimowej, sporo zimowego doświadczenia, również na 4,5-tysięcznikach. Zachowawczość w chodzeniu.

A jednak trawersując przy zejściu, pod samym szczytem, jeden nie wystarczająco dobry ruch sprawił, że poleciałam. Nachylenie było tak duże, że wywrotka na pupę, wprawiła ciało w ślizg niemożliwy do szybkiego zatrzymania. Miałam kilka nieskutecznych prób hamowania czekanem, odbiłam się plecakiem od skały, uderzyłam głową kilka razy o ziemię (kask dał radę), zrobiłam kilka przewrotów, leciałam ku kolejnym skałom. Całe życie przemknęło mi przed oczami. Pomyślałam, że się uratuje choćby nie wiem co. To nie było proste, bo moje wywracające się ciało, z ciężkim plecakiem, nie miało żadnej sprawczości, czekan wyrywał się z dłoni, a w usta nabierał się śnieg, który z trudem wypluwałam.

Za którymś razem w końcu czekan wbił się stabilnie. Zatrzymałam się. Wisiałam tak bez ruchu, czując ogromny ból kości ogonowej i lędźwi, słysząc głosy ” Baśka żyjesz ? Daj nam znać że żyjesz !!!!” W tym momencie byłam pewna, że odgryzłam sobie język bo bolał strasznie, drętwiał. W końcu jednak dotarło do mnie że na szczęście, choć mega obolała…jestem cała. Krzyknęłam że żyje… poczułam ulgę. Przyszli po mnie, pomogli zejść ( dziękuję ❤️). Lot miał około 100 m, jakieś 40 m poniżej miejsca zatrzymania były kolejne odsłonięte skały. Nie miałabym szans. Gdyby jednak nie kursy, nie wiedza co robić… o ratunku nie byłoby mowy.”

Tagi: bezpieczeństwo edukacja Kozi Wierch relacja wypadek


Powiązane artykuły