10 sie 2015

„To co ma mnie piorun trafić?!” – turyści żądają od TOPR zwiezienia ze szczytów

„To co ma mnie piorun trafić?!” – turyści żądają od TOPR zwiezienia ze szczytów

Tatrzańscy turyści traktują śmigłowiec TOPR jak taksówkę i prześcigają się w roszczeniach dotyczących transportu z gór.

 

W rozmowie z reporterem RMF FM naczelnik TOPR Jan Krzysztof przytacza przykłady zachowań brutalnie oddających stosunek wielu turystów do pracy ratowników. Mają one miejsce szczególnie w sytuacjach załamania pogody – deszczu i burzy. Wówczas do centrali jedno po drugim spływają zgłoszenia z prośbą o pomoc, argumentowane słowami: „bo jest ślisko”, „bo jest burza”. Na pytanie ratownika „co się stało” dzwoniący odpowiadają że „nic, ale stać się może”.

Niektórzy wręcz żądają użycia śmigłowca i bezpiecznego zwiezienia z gór. „To co, ma mnie piorun trafić?!” – krzyczał do słuchawki wściekły mężczyzna, którego burza zaskoczyła na grani. Jak informuje Jan Krzysztof, pewnego dnia w trakcie burzy na Granatach utknęły dwie turystki. Przerażone zadzwoniły do TOPR z informacją, że absolutnie nie są w stanie samodzielnie zejść na dół, ratownicy postanowili więc polecieć po nie śmigłowcem. Gdy okazało się jednak, że ten przetransportuje je do zakopiańskiego szpitala, a nie schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich (gdzie miały nocleg), panie nagle odzyskały siły na dalszą wędrówkę.

Załamanie pogody to oczywiście nie jedyny powód podawany przez turystów przy prośbach o wysłanie ratunkowego „Sokoła”. Nie brakuje uzasadnień w stylu „bo się zmęczyłem”, notorycznie wędrowców zaskakuje także zapadający zmrok…

Ratownikom życzymy cierpliwości.

Źródło: www.rmf24.pl, fot. Photography Maciej Dźwigała

Tagi: bezpieczeństwo pomoc ratownictwo TOPR turyści turystyka


Powiązane artykuły