01 lip 2023

Skandaliczne zachowanie na Kazbeku. Polka zostawiona przez towarzyszy wycieczki (KU PRZESTRODZE)

Skandaliczne zachowanie na Kazbeku. Polka zostawiona przez towarzyszy wycieczki (KU PRZESTRODZE)

Nagłaśniamy historię, która nigdy nie powinna się przydarzyć w żadnych górach, a szczególnie wyższych. Ku przestrodze.

 

B. – główna bohaterka tej historii (inicjał zmieniony) – podzieliła się swoją opowieścią z podróżnikiem Łukaszem Superganem. Za jego zgodą zamieszczamy tę relację również tutaj, by trafiła do jak największej liczby odbiorców i przypomniała, że pewne zachowania w górach są po prostu niedopuszczalne, paskudne pod względem etycznym i bardzo niebezpieczne.

Od początku mojej kariery górskiej wpajano we mnie, że lina jest symbolem nierozerwalności zespołu. Że gdy wyszliśmy razem – wracamy razem, z wyjątkiem zejścia po pomoc. Że zostawienie kogoś w górach jest niewybaczalne.” – pisze Łukasz Supergan, przytaczając po tym następującą sytuację:

„W tym miesiącu B. wchodziła na Kazbek z dwójką kolegów. Wspólnie dotarli pod Kazbek i doszli do bazy. Ich pierwsza próba wejścia skończyła się odwrotem, ale po krótkim odpoczynku w dolinie zespół podjął drugą próbę. I tu zdarzyło się coś niewiarygodnego.

Z bazy położonej na 3600 m B. i jej dwóch kolegów dotarli na lodowiec. Było zimno i nastąpiła rzecz zdumiewająca (cytat z naszej rozmowy): „Na około 4400 kolega oznajmił, że zimno mu w stopy. Nie zasugerował zejścia, tylko przyspieszenie tempa do góry. Powiedziałam, że szybciej na pewno nie dam rady iść. Na 4600 akurat wzeszło słońce, ale to nie pomogło mu się ogrzać. Usłyszałam, że rozwiązujemy się z liny i każdy idzie w swoim tempie, bo on już nie wytrzyma. Powiedziałam, że bez nich raczej nie wejdę. Usłyszałam 'powodzenia’ i chłopaki ruszyli do góry.”.

Proste? Nie, zważywszy, że znajdowali się na lodowcu (zagrożonym szczelinami) i na północnym zboczu góry (zagrożenie długim zjazdem). W takim miejscu asekuracja jest koniecznością.

„Finalnie podeszłam do 4700, samopoczucie się obniżało, tempo jeszcze zwolniło, morale spadło. I byłam w kropce: niebezpiecznie iść samej do góry, skoro źle się czuję, a ich nie dogonię; nie mogę zostać i czekać, bo zamarznę; nie mogę wracać, bo jestem sama. Finalnie podjęłam ryzyko samotnego powrotu jakieś 2h od wschodu słońca, więc liczyłam, że śnieg nie jest jeszcze cukrem. Chłopaki weszli na szczyt. Do mnie chyba dotarło dopiero po zejściu na sam dół, że to nie jest zwykłe nieporozumienie, a było realne zagrożenie.”

Czy rozwiązali się za zgodą wszystkich? Niestety nie. B. wyrażała obawy, ale jak napisała „dyskusje wewnątrzzespołowe już się odbyły”. Jej koledzy uznali, że jeśli chcą wejść na szczyt, muszą iść szybciej i po prostu… rozwiązali się, zostawiając ją samą. Pośrodku lodowca. Bez pomocy. Bez pewności, że pamięta drogę. Gdyby na drodze powrotnej wpadła w szczelinę, efekt mógłby być tragiczny – w lodowcu pod Kazbekiem leży już kilku ludzi, o czym mówią tablice stojące przy szlaku do bazy. B. wracała między szczelinami i przez lawiniska.

Gdy pisaliśmy do siebie, B. w pierwszej chwili usprawiedliwiała tą decyzję. Pisała, że nie zadbała o komunikację przed wyjściem i nie uzgodniła z chłopakami co zrobią w takim przypadku. Ale tego, co się stało, nie da się tego usprawiedliwić niczym. Każda osoba w zespole musi czuć się bezpiecznie i musi wrócić bezpiecznie, nawet gdy jest najwolniejsza i najsłabsza. Jeśli zespół nie może się podzielić – wraca w całości. Pozostawienie kogoś tak, jak zrobili to dwaj partnerzy B. to nie tylko Everest głupoty, ale i wystawienie jej na ryzyko śmierci.

Kilka lat temu na mojej stronie opublikowałem wywiad pt. „Samobójcy idą na Kazbek”. Dziś mógłbym dopisać ciąg dalszy, dodając do tego tytułu „ i zabójcy”. Gdyby B. zginęła, dwaj koledzy, którzy zostawili na lodowcu wolniejszą od siebie kobietę, aby wejść na szczyt, byliby winni tej śmierci.

Przez lata zdanie „Nie zostawia się przyjaciela, nawet gdy jest już tylko bryłą lodu” budowało etos polskich wspinaczy. Jak widać dziś mamy wśród nas ludzi, hołdujących zasadzie „Jeśli masz parcie na szczyt, nie ma miejsca na moralność”. Oby były to pojedyncze przypadki.

Personaliów bohaterów nie ujawniam. Internetowy lincz jest zbędny. Mam nadzieję, że przeczytają te słowa i przemyślą to, co zrobili na górze. A Was wszystkich proszę: gdziekolwiek idziecie, fundamenty alpinizmu i partnerstwo zostają te same. Trzymajmy się ich zawsze.”

Tagi: bezpieczeństwo edukacja góry Kazbek turystyka


Powiązane artykuły