15 lut 2021

Lawina porwała narciarza pod Wrotami Chałubińskiego. Zadziałał plecak lawinowy (OPIS + ZDJĘCIA)

Lawina porwała narciarza pod Wrotami Chałubińskiego. Zadziałał plecak lawinowy (OPIS + ZDJĘCIA)

Zamieszczamy opis wczorajszego wypadku lawinowego, który miał miejsce na podejściu na Wrota Chałubińskiego.

 

W niedzielę 14 lutego około południa spod ścian w Dolince za Mnichem zjechała lawina uruchomiona przez narciarzy skiturowych podchodzących na Wrota Chałubińskiego. Zabrany przez śnieg narciarz błyskawicznie odpalił plecak lawinowy, dzięki czemu utrzymał się na powierzchni. Poniżej relacja i zdjęcia świadka wypadku, Tomka:

„Lawina wysypała się na szerokim stoku, nanos nie był zbyt głęboki – przy czym spokojnie ponad 1m przy czole lawiny – do pełnego zasypania na pewno dosc. Jechały całkiem duże bloki zdeskowanego śniegu. Przypadek jest o tyle edukacyjny, że z Wrót przed feralnym podejściem podeszło i zjechało co najmniej 8 osób (w tym nasz zespół składający się z 5os, jedliśmy kanapki w safe spocie widząc całą akcję).

Miejsce obciążenia stoku było dość płaskie (czerwony krzyżyk) ale wypropagowalo aż pod skały – na oko z 50m wyżej (miejsce obrywu zaznaczone na fioletowo), gdzie jest znacząco stromiej. Poprzednie linie podejścia i zjazdu mieściły się mniej więcej w obrębie żółtych linii.

Na szczęście nikomu nic się nie stało, nawet straty w sprzęcie były minimalne, ale trzeba bardzo uważnie podchodzić do obecnych warunków. Mimo widocznej działalności innych zespołów, plus mogło by się wydawać dość płaskiego miejsca doszło do awarii.

Poniżej relacja narciarza, który zjechał z lawiną:

Po udanym zjeździe z ciemnosmreczyńskiej zaczęliśmy podejście na przebite już wrota. Byłem świadomy poduch, bo napotkaliśmy je już na podejściu na galerię, ale nie spodziewałem się, że wyjadą na niezbyt stromym początku wrót – to pierwszy błąd. W momencie kiedy uznałem, że dalej się nie pcham i robię skręt, tupnąłem nartą, żeby się ustawić do zawrotki. Poszły 3 dźwięki pęknięcia (wiecie, takie strzały laserów z gwiezdnych wojen) i w sekundę już leciałem z dechą.

Po tym jak poszedł dźwięk pęknięcia już widziałem co się dzieje, więc po rzeczowym komunikacie do partnera: „o ku***: jadę” od razu odpaliłem plecak. I to w sumie jest o tyle ważne, że po 2 sekundach już byłem w młynie lawiny i nie wiem czy wtedy udałoby mi się go odpalić, nie wiedząc gdzie jest góra a gdzie dół. Dzięki temu też plecak był już napompowany w momencie jak lawina mnie wciągała do środka i od razu pomagał mi być na powierzchni. Nie wiem na ile tak naprawdę mi pomógł, ale tylko raz mnie nakryło.

Lawina zatrzymała się na wypłaszczeniu – bylem przykryty do pasa. Nic mi się nie stało – lawina wypluła mnie trochę z boku dzięki czemu w zasadzie ominęły mnie te wielkie bloki śniegu, które pokazywał Tomek. Nawet po około godzinie poszukiwań znalazłem nartę (2m od miejsca gdzie się zatrzymałem, mimo, że narta wypięła się stosunkowo wcześnie).

Drugim błędem było niezachowanie odległości- nie polecieliśmy razem w zasadzie trochę fartem. Wszystko skończyło się szczęśliwie, ale zachowywanie odległości to chyba coś co najbardziej wyniosę z tej sytuacji.

 

Moje wnioski na teraz (dawajcie swoje w komentarzach jeśli jakieś macie):

– to że żleb jest przejeżdżony na środku, nic nie mówi o jego bokach

– nawet na wypłaszczeniu może polecieć decha jeśli u góry jest depozyt

– odległości!

– jak wiem, że zaczynam lecieć, to nie zastanawiam się czy warto (bo to może mały zsuw, tylko odpalam plecak OD RAZU)

CZYTAJ TAKŻE: „Próbowałem utrzymać się na powierzchni, ale śnieg zaczął wciągać mi ręce” – relacja z wypadku lawinowego w Tatrach

Tagi: bezpieczeństwo edukacja lawina lawiny relacja Wrota Chałubińskiego wypadek zagrożenie lawinowe


Powiązane artykuły