Chwila pecha i zmiana całego życia. Oto jak Iza złamała kręgosłup na Sarniej Skale (RELACJA)
![Chwila pecha i zmiana całego życia. Oto jak Iza złamała kręgosłup na Sarniej Skale (RELACJA)](https://tatromaniak.pl/wp-content/uploads/2022/02/wypadek-sarnia-skala-830x460-c-default.jpg)
Nawet zwykły spacer na Sarnią Skałę może zakończyć się groźnym wypadkiem. Przeczytajcie relację Izy ze zdarzenia, które na stałe odmieniło jej życie.
Przyczyny wypadków w górach są różne. Złe przygotowanie, głupota, nieostrożność, pośpiech…albo najzwyklejszy pech, co dobitnie pokazuje poniższa historia. Oto relacja Izy Siudzińskiej:
„Wypadek w 2016 roku, a jego skutki niestety towarzyszyć mi będą do końca życia. Skończyło się bowiem na złamanym kręgosłupie, poruszam się więc na wózku inwalidzkim. Historia jest wręcz banalna – kiedy mówię, że miałam wypadek w górach, że spadłam w przepaść, wszyscy myślą, że się wspinałam w jakichś ekstremalnych warunkach. Prawda jest jednak taka, że to był zwykły spacer na Sarnią Skałę.
Był piękny sierpniowy, słoneczny dzień. Z grupą przyjaciół postanowiliśmy zrobić sobie taki lajtowy wypad (dzień wcześniej daliśmy sobie trochę w kość i mieliśmy zakwasy). Gdy weszliśmy, na szczycie było mnóstwo ludzi, którzy oblegali skałę, postanowiliśmy więc znaleźć jakieś spokojniejsze miejsce na uboczu, żeby zjeść kanapki i podelektować się widokiem na Giewont. Poniżej wypłaszczenia na którym siedzieliśmy była wąska ścieżka. Ponieważ w górach jestem dość ruchliwą osobą, postanowiłam się tą ścieżką przejść. W połowie drogi zatrzymałam się na chwilę, bo mój kolega stojący metr wyżej chciał mi zrobić zdjęcie, na tą chwilkę złapałam się ściany i sekundę później leciałam w przepaść razem z 400 kg odłamkiem skały. Zatrzymałam się 40 metrów niżej z dwiema dziurami w głowie, połamanymi żebrami, wybitym barkiem, wieloodłamowym złamaniem kręgosłupa w odcinku piersiowym i rozerwanym rdzeniem kręgowym. Dodam, że po górach chodziłam o dziecka o każdej porze roku, tak że wydawało się, że jestem przygotowana na jakieś niespodzianki. Góry są jednak nieprzewidywalne i żeby uniknąć wypadków trzeba by było po prostu przestać po nich chodzić. A są piękne, nadal je kocham i niedługo mam nadzieję zawitać nad Morskim Okiem i na Kasprowym.
Chciałabym też uczulić wszystkich, którzy są świadkami akcji ratunkowej, żeby nie tłoczyli się w pobliżu akcji. W moim przypadku helikopter musiał podlecieć bardzo blisko ściany, pod którą leżałam i niestety przez kilka minut nie mógł tego zrobić, bo tłum gapiów stał tak blisko krawędzi, że helikopter zgarnąłby ich łopatami śmigła. Już nie mówię o tym, że ktoś mógł się poślizgnąć lub zostać popchnięty i wylądować koło mnie. Na szczęście mój kuzyn miał przez telefon kontakt z załogą śmigłowca i poprosili go, żeby cofnął ludzi. Nie było to jednak takie proste – dopiero jak ryknął i przesunął kilka osób, to podziałało. Tą część historii znam już tylko z opowieści, leżąc na dole cieszyłam się tylko, że helikopter z pomocą już jest. Bądźmy więc ostrożni nawet na teoretycznie łatwych szlakach i nie utrudniajmy chłopakom z TOPRu ratowania pechowców kochających góry.
Po wypadku ratownicy powiedzieli, że ten kawał góry odpadł prawdopodobnie dlatego, że kilka dni wcześniej były intensywne opady i woda podmyła i tak mocno już zwietrzałą skałę.”