Lot nad Tatrami w czasie halnego – relacja pilota szybowca
Zapraszamy na relację z przelotu nad Tatrami podczas piątkowego halnego.
„Wycieczka w Tatry podczas halnego” – Darek Żbik
Wiatr halny odznaczający się dużą prędkością z pewnością nie sprzyja pieszym wędrówkom. A już na pewno nie w Tatrach. Zdmuchnięcie osoby wędrującej granią jest całkiem możliwe szczególnie gdy szlak jest mokry lub oblodzony. Bezpieczeństwo i zdrowy rozsądek nakazują raczej ograniczyć piesze zdobywanie gór a zająć się raczej ich podziwianiem z bezpiecznej odległości.
Trochę inaczej wygląda sytuacja w przypadku gdy chcemy zdobywać góry szybowcem. W takich sytuacjach wiatr może być niezwykle pomocny. Nadciągający halny powoduje nerwowe zachowanie się pilotów szybowcowych w całym kraju. W takiej sytuacji piloci szybowcowi porzucają rodziny, zostawiają dzieci z babcią a w pracy biorą urlop na żądanie lub na polatanie jeśli pracodawca bardziej łaskawy. W piątek 18 listopada dmuchnęło z południa i to wystarczająco silno. Wcześniejsze prognozy spowodowały, że pomimo iż był to dzień tygodnia na lotnisku pod górą Żar (Beskid Mały) pojawiło się sporo pilotów z całej Polski.
Gdy wiejący wiatr napotyka przeszkodę w postaci góry nie ma inne wyjścia niż skierować się do góry. Po zawietrznej stronie góry powietrze opada. Wydaje się proste ale to nie koniec bo wiatr skierowany w dół odbija się od ziemi by znów skierować się ku górze. Jak by tego było mało to powstałej w ten sposób falce powstaje kolejna dla której powietrze unoszące się ku górze stanowi przeszkodę podobną do góry która pierwotny ruch zainicjowała. Na tym kolejna a później jeszcze kolejna. Zgodnie z prognozami pogody tak było i tym razem. Za Skrzycznym ( 1257 m n.p.m) i Magurką Wilkowicka (909 m n.p.m) zafalowanie pozwalało można było nabrać wysokości do 3700 m.n.p.m. Z takiej wysokości przelot do Babiej Góry nie stanowi problemu. Na zawietrznej stronie Babiej Góry też była fala.
Tam daleko na horyzoncie pod chmurkami kryją się Tatry. To właśnie w tamtą stronę jest skierowane ta wycieczka. W kierunku wschodnim chmur było już znacznie. Na zdjęciu poniżej można wyśledzić dwa szybowce a po prawej stronie jeszcze nadal na horyzoncie czyhają Tatry.
W okolicy Babiej Góry przelatują samoloty komunikacyjne kierujące się w stronę Krakowa tak więc przebywanie na tej wysokości wymaga uzyskania zgody kontroli ruchu lotniczego. Udało się takową uzyskać i trzymając się poleceń kontrolerów nabraliśmy wysokości tylko do poziomu 140 (14000 stóp czyli 4267m). Natura pozwoliła by na więcej ale to było wystarczające aby bezpiecznie przeskoczyć całą dolinę i dolecieć w okolice Zuberca gdzie ponownie nabraliśmy nieco wysokości aby skierować się wzdłuż Tatr nieco w stronę wschodnią. Tam znajdowała się strefa tymczasowo wydzielona z ruchu komunikacyjnego sięgająca na prawdę wysoko (24500 stóp czyli 7467m).
Zdjęcie wykonane w kierunku południowo wschodnim. Ślicznie widać na nim bezgraniczne morze chmur nadciągających z południa, które kończą się na granicy Tatr. Po północnej stronie Tatr chmur nie ma. Po południowej stronie gór zostało na tyle dużo wilgoci że po zawietrznej stronie chmury po prostu znikają tymbardziej, że opadające powietrze ogrzewa się.
Kolejne zdjęcie wykonane na znacznie większym ‘zoomie’. Nie potrafię nazwać szczytów które tam widać. To zadanie zostawiam tatromaniakom i mojemu teściowi. Na zdjęciu widać również chmurę orograficzna która powstaje zaraz za krawędzią góry.
W piątek prędkość wiatru była umiarkowana jak na halny 60-70 kilometrów na godzinę. Dla szybowców, które latały dużo powyżej szczytów i w sporej odległości od samych gór sam ‘gładki’ laminarny wiatr nie stanowi większego problemu. Jednak próba wykonania lotu przy samych górach po stronie zawietrznej byłaby po prostu samobójstwem. I to dotyczy nie tylko szybowców ale również śmigłowców i samolotów. Mówiąc w skrócie przy takich warunkach pogodowych żaden Tatromaniak nie ma co liczyć na pomoc śmigłowca.
To zdjęcie też wykonane było ze sporym przybliżeniem. Myślę że ta zagadka powinna być prosta skoro nawet ja wiem co to jest.
Kolejne zdjęcie pewnie jest większym wyzwaniem. Rozpoznanie co widać w małej dziurze pomiędzy chmurami po prawej stronie kadru wydaje się niemożliwe. Ale życzę powodzenia – ja nie wiem co tam za górę widać. To o czym chciałbym napisać przy tym zdjęciu to widoczne fale w ciągłym zachmurzeniu nad Słowacją. Widać tam ładnie trzy zagłębienia stanowiące zafalowanie za przeszkodą, która góra je spowodowała dokładnie nie wiem ale coś w Niskich Tatrach (czyli też Tatry). Odległość między szczytami fal wynosi 8-12 km w zależności od warunków.
Po pięknym dniu latania nie wróciłem na lotnisko z którego górską wędrówkę rozpocząłem. Babiej Góry nie było widać, była zasłonięta. Za nią było widać obszar bez chmur gdzie powinna znajdować się wznosząca się ku górze część fali jednak przeskok z Tatr zacząłem zbyt nisko by bezpiecznie tam dotrzeć i wlecieć powyżej zachmurzenia. Tak jak w górach tak samo w lataniu trzeba wiedzieć kiedy się wycofać i powiedzieć wracamy. Wybrałem opcję bezpieczną czyli lotnisko Nowy Targ gdzie z podkulonym ogonem, pokornie przyleciałem i grzecznie wylądowałem. Loty z Nowego Targu nie były wykonywane gdyż lotnisko było praktycznie utopione w wodzie i resztkach roztapiającego się śniegu. Lądujący szybowiec pozostawiał za sobą ślad prawie jak motorówka – miałem okazję to zobaczyć gdy o zachodzie słońca lądował kolega. On był znacznie dalej na wschód (Bieszczady) ale nie wrócił bo mu się dzień skończył. Piloci szybowcowi z Nowego Targu muszą przeżywać straszne chwile gdy pogoda do latania jest wyśmienita a stan lotniska nie pozwala wykonywać startów. Na Żarze było mokro ale dało się wystartować. Myślę że jak tylko lotnisko w Nowym Targu wyschnie lub przymarznie to zdjęcia Tatr będą wykonywane nie z kilku a raczej z kilkudziesięciu szybowców głównie z Nowego Targu.
Zdjęcia i tekst: Dariusz Żbik