Przeszli Główną Grań Tatr w 106 godzin i 38 minut!
Wielki wyczyn Adama Pieprzyckiego i Artura Paszczaka.
Do realizacji tego celu przygotowywali się przez ostatnie 4 lata. Wreszcie, za trzecim razem Adam Pieprzycki i Artur Paszczak spełnili swoje marzenie, przechodząc Główną Grań Tatr od Przełęczy Zdziarskiej do Przełęczy Huciańskiej (łącznie 75 km grani). Podczas wyprawy odbyli 4 biwaki: na Strzeleckich Polach pod Jaworową Przełęczą, w Żelaznej Kotlince pod Zachodnimi Żelaznymi Wrotami, w kotlince pod Zadnim Mnichem oraz na Jamnickiej Przełęczy. Grań pokonywali według opisu Janusza Kurczaba z książki „Najpiękniejsze szczyty…”, wchodząc co najmniej na wszystkie wytłuszczone punkty topograficzne według opisu autora. Nieocenione wsparcie na trasie Adamowi i Arturowi zapewnili: Alicja Paszczak, Tadek Grzegorzewski i Leszek Gliziński.
Przebieg akcji:
1. start 3.00
2. przejście Tatr Bielskich – 5,5 godz (3:00 – 8:30)
3. przejście Tatr Wysokich – 76 godz (8:30 – 12.30 + 2 dni)
4. przejście Tatr Zachodnich – 25 godz 08 minut (12:30 – 13:38 + 1 dzień)
5. koniec 13:38
Relacja z przejścia Głównej Grani Tatr zamieszczona na profilu Artura Paszczaka na Facebooku:
„Nieśliśmy ok 8 kg plecaki ze sprzętem wspinaczkowym, ubraniem, szturmżarciem i co najważniejsze wodą (2,5-3l na dzień). W dwóch miejscach mieliśmy zostawione z wcześniejszych prób soczki Tymbark 0,5l. Po wcześniejszych próbach w pełnym rynsztunku (bez wsparcia czy depozytów) przekonaliśmy się, że szybkie przejście grani w czasie choćby nawiązującym do rekordowych przejść Włodka Cywińskiego i Krzyśka Żurka (notabene sprzed 40 lat!) jest nierealne. Dlatego zdecydowaliśmy się na ustępstwo stylowe w rodzaju tego, jakie stosowali Włodek i Krzysiek. Wiemy, że nie jest to ideał przejścia, ale po prostu było to wszystko, na co nas było stać, lepiej nie potrafiliśmy. Jeśli ktoś uznaje nasz styl na ułomny to ma rację, ale nic nie stoi przecież na przeszkodzie, aby go poprawił.
Nawiązanie do czasów dwóch starych wspomnianych wyżej Mistrzów nie powiodło się. Zaważył pierwszy dzień – błoto w Bielskich, zimno, mokra skała. Na niektórych odcinkach byliśmy jednak tak samo szybcy jak Włodek, ale per saldo „dołożył” on nam cały dzień! Czas Krzyśka Żurka jest natomiast czasem z innej planety. My, pomimo naszych laurów ultra maratonów, treningów, becków i odżywek, okazaliśmy się za słabi, aby myśleć o poprawieniu tamtych rekordów, nawet zbiegnięcie z ostatniego szczytu grani, Małej Białej Skały, zajęło nam prawie dwukrotnie więcej niż Włodkowi. Pozostaje nam tylko z wielką pokorą schylić głowy i wyrazić swój najwyższy podziw.
Przygotowania i próby zajęły nam 4 sezony. Była to nasza trzecia próba – poprzednie zakończyły się odpowiednio na Białej Ławce (po moim odpadnięciu z blokiem i pęknięciu 5 kręgów), i Litworowej Przełęczy z powodu słabego tempa i odparzenia (moich) stóp. Obaj z Adamem uważamy Grań za naszą najtrudniejszą drogę, ale też za rzecz absolutnie wyjątkową. To przejście pozostanie w naszej pamięci jak żadne inne.
Dziękujemy wszystkim, którzy nam pomagali i dopingowali, wszystkim, którzy nam dobrze życzyli. Alicji kłaniamy się w pas – bez niej to by się po prostu nie udało. Bez Tadka i Leszka takoż. Ja ponadto dziękuję Alicji, że zdzierżyła te wszystkie przeznaczone na przygotowania sezony, a Adamowi, że nigdy nie tracił wiary w sukces i co roku dopingował mnie do kolejnych prób. Dziękuję Mu także za to, jakim był partnerem, wsparciem i przyjacielem. Siwy – bez Ciebie nigdy bym tego nie zrobił.
Nasze przejście, jakkolwiek chrome, dedykujemy wizjonerowi Grani, naszemu wielkiemu koledze, który zagrzewał nas do kolejnych prób, doradzał i wspierał, a który nie doczekał, by nam pogratulować – Włodkowi Cywińskiemu.”
Serdecznie gratulujemy!
Źródło, fot. www.facebook.com/artur.paszczak