Dwadzieścia ratowanych osób, dwie ofiary. Stan 11-letniego dziecka stabilny
Do prawdziwej serii wypadków doszło wczoraj w Tatrach. Niestety, dwa z nich zakończyły się tragicznie.
Wspólną przyczyną zdecydowanej większości zdarzeń było poślizgnięcie się na zmrożonym śniegu. Po znacznym spadku temperatury w Tatrach w wielu miejscach utworzyły się oblodzenia, które uczyniły poruszanie się w eksponowanym terenie niezwykle niebezpiecznym. Łącznie pomocy potrzebowało 20 turystów.
Do pierwszego śmiertelnego wypadku doszło pod Skrajnym Granatem, gdzie turysta utracił równowagę podczas schodzenia i nie był w stanie wyhamować upadku, uderzając po drodze o wystające kamienie. Podobnie było pod Rysami – tam również kilkusetmetrowe zsuwanie się z dużą prędkością po stromym zboczu skończyło się tragicznie.
Niestandardowy, ale warty analizy scenariusz miał wypadek pod Szpiglasową Przełęczą. Tam jedna spadająca osoba podcięła kolejne, ucierpiały cztery osoby w tym 11-letnie dziecko, które po utracie przytomności zostało przetransportowane do szpitala. Jak informuje portal rmf24.pl, jego stan jest na szczęście stabilny. W tym samym serwisie czytamy, że według relacji ratowników TOPR żadna z ofiar nie miała odpowiedniego wyposażenia.
Warunki są obecnie bardzo wymagające i niebezpieczne dla osób niedoświadczonych. Poruszanie się po zmrożonym śniegu w wyższych partiach wymaga nie tylko właściwego sprzętu, ale przede wszystkim wysokich umiejętności posługiwania się nim i błyskawicznego wyhamowania ewentualnego upadku. Przy wystających kamieniach niestety bardzo łatwo może on skończyć się tragedią.