Bieszczady: Dwóch „morsów” zamarzało na szczycie bez koszulek. Na dół sprowadzili ich żołnierze
Kolejny przykład znacznego przecenienia swoich możliwości termicznych mieliśmy dziś w Bieszczadach.
Nie tak dawno głośnym echem w całej Polsce odbiła się historia z Babiej Góry, gdzie ubrana jedynie w bieliznę kobieta leżała w śniegu w hipotermii czekając na pomoc (CZYTAJ WIĘCEJ). Mimo licznych apeli w mediach, dziś niewiele brakowało do nieszczęścia na najwyższym szczycie Bieszczadów.
Jak informują ratownicy GOPR Bieszczady, dwóch turystów wybrało się na wędrówkę w kierunku Tarnicy z nagimi torsami. Po drodze spotkali oni grupę żołnierzy, z którymi kontynuowali wycieczkę. Kiedy po wyjściu z lasu na odsłonięty teren połonin we wszystkich uderzył silny wiatr, żołnierze zachęcali „morsów” do ubrania się i zawrócenia. Ci jednak uparcie chcieli iść dalej. Niestety, wkrótce zaczęły się problemy…
„Na szczycie Tarnicy nie są już w stanie samodzielnie założyć puchówek, które mają w plecaku. Pomagają im żołnierze, którzy równocześnie podejmują decyzję o zmianie trasy i sprowadzają obu panów do Wołosatego. Tym razem – dzięki pomocy żołnierzy z 18-go Batalionu Powietrznodesantowego z Bielska-Białej – obyło się bez naszego udziału. Oczywiście – każdy z nas ma prawo korzystać w swój własny sposób z jego wolnego czasu ale bardzo prosimy przy tym o dużą dawkę rozsądku … W tym wypadku granica między bezpieczeństwem a poważnymi problemami jest bardzo cienka. W tym wszystkim chodzi o bezpieczeństwo nie tylko wasze – morsów – ale też i przygodnych turystów oraz ratowników!” – czytamy w opisie sytuacji na profilu GOPR Bieszczady.