Jak zachować się w lawinie? – kilka przydatnych porad
Prezentujemy bardzo ważne opracowanie przewodników wysokogórskich IVBV, dotyczące zasad zachowania się w lawinie. Jak próbować uniknąć porwania i co zrobić, gdy mimo wszystko zostaniemy przysypani? Zapraszamy do lektury.
Jedyną słuszną zasadą mającą zastosowanie w przypadku lawin wydaje się: UNIKAJ. A przynajmniej zrób wszystko, by uniknąć. Wiadomo jednak, że w górach poza racjonalną oceną warunków i właściwym przygotowaniem znaczącą, a być może główną rolę odgrywa tzw. łut szczęścia. O lawinach możemy wiedzieć wszystko, lecz jedyną gwarancją ich uniknięcia jest tak naprawdę pozostanie w domu.
Podstawowe informacje o czynnikach budujących zagrożenia lawinowe, ocenie zagrożenia lawinowego w terenie i zasadach planowania wyjść w teren wysokogórski zagrożony lawinami zawiera odcinek Akademii Górskiej TOPR pt. „LAWINY”.
Co zrobić jednak, gdy czarny scenariusz, czyli zejście lawiny staje się faktem? Jak zachować się, by możliwie zwiększyć swoje szanse na przeżycie? O odpowiedź na to pytanie poprosiliśmy przewodników wysokogórskich IVBV z grupy Freerajdy (www.freerajdy.pl). Zachęcamy do zapoznania się z przygotowanym przez nich poradnikiem:
Zachowanie w lawinie
Na użytek tej rekomendacji, przygotowanej specjalnie dla serwisu „Tatromaniak.pl” pomijamy całkowicie kwestie związane z oceną sytuacji lawinowej, ratownictwa w zespole i inne nie bedące absolutnie bezpośrednią odpowiedzią na pytanie „jak należy się zachować, kiedy zostaliśmy porwani przez lawinę?”. Pominięte infomacje na pewno nie są mniej istotne, a prawdopodobnie są istotniejsze, więc zdecydowanie zalecamy pozyskanie również nich. Zapoznanie się z niniejszą poradą nie może być traktowane jako zdobycie wiedzy o lawinach i ich unikaniu.
Wkraczając w teren potencjalnie zagrożony, trzeba pamietać, żeby nie mieć zapiętych pasów plecaka (biodrowego, ani piersiowego) – chyba, że używamy plecaka lawinowego, w którym pas biodrowy powinien obowiązkowo być zapięty, a klamka wyzwalająca dostępna i niezabezpieczona. Przy miękkim śniegu osoby używające wiązań bolcowych typu Dynafit nie powinny zaciągać języczka z przodu zgodnie z rekomendacją do użycia w podejściu, ale zaciągnąć go nieznacznie mocniej niż w rekomedacji do zjazdu.
Nie chcemy mieć dłoni w pętlach kijków narciarskich (zarówno podczas podejścia jak i zjazdu), nie chcemy mieć na dłoni pętli czekana, nawet jeśli w ogóle jej używamy, natomiast chcemy być możliwie szczelnie i ciepło ubranym. Medyczny fakt, że osoby gwałtownie wychłodzone mają zwiększone szanse powrotu do życia po przyduszeniu pochodzi z obserwacji nielicznych realnych przypadków. Nie może on przysłaniać dużo bardziej powszechnie obserwowanego medycznego faktu, że wychłodzenie jest realnym zagrożeniem życia, często kończącym się śmiercią.
Rekomendowany scenariusz bycia w górach zimą zakłada posiadanie sprzętu lawinowego i działanie w zespole, który jest przygotowany do ratownictwa i udzielania sobie szybkiej pomocy w zakresie wykopywania się. Innymi słowy, mamy nadzieję zostać wykopanym zanim się udusimy i nie chcemy zostać wykopani w stanie hipotermii. Oczywiście spełnienie tych warunków wymaga zarówno kompetencji, jak i przestrzegania pewnych zasad taktycznych, ale własnie tak należy działać.
Do znalezienia się w lawinie może dojść na dwa podstawowe sposoby – możemy sami spowodować lawinę lub może ona spaść na nas z góry (spowodowana przez kogoś lub schodząca samoczynnie). Obie te sytuacje mogą mieć miejsce zarówno kiedy jedziemy na nartach lub desce (albo przynajmniej jesteśmy wpięci w sprzęt służący do zjazdu), jak i kiedy jesteśmy w trakcie podejścia na fokach/rakietach/butach lub stoimy obok sprzętu.
Największe szanse aktywnego uniknięcia niebezpieczeństwa mamy kiedy jedziemy na nartach lub desce i mamy pewną prędkość. Wtedy należy realizować jeden z planów awaryjnych, przemyślanych przed wjechaniem w stok (to jeden z aspektów taktycznych wykraczających poza ramy tego tesktu). W zależności od terenu i jego analizy uciekamy tak, żeby się udało. Uda się z reguły przy jeździe nie za bardzo w poprzek stoku, bo sunący śnieg pociągnie za narty/deskę i nie da z siebie wytrawersować. Najpierw jedziemy więc w dół, a dopiero później skośnie w bok na wypukłość, lub po prostu poza obrys lawiny.
Jeśli staliśmy gotowi do zjazdu, to ze względu na znajomość zasad taktycznych powinniśmy być skierowani w stronę, w którą wiedzie optymalna droga ucieczki przed lawiną, która groziła nam w tym miejscu. Można próbować, ale zwłaszcza w przypadku narciarzy, jeśli szanse są niewielkie, to lepszą inwestycją we własną przyszłość może być wypięcie nart – gwałtownym skrętnym ruchem może udać się wypiąć przednie bezpieczniki, jeśli nie są ustawione do zjazdów, w których strata narty grozi śmiercią.
Poruszając się na nogach, na rakietach czy podchodząc na nartach mamy znacznie mniejsze szanse ucieczki, ale czasami teren takowe daje – np. wyskoczenie na skalną burtę żlebu czy wystający kamień. Pozbycie się nart, puszczenie kijków i zrzucenie plecaka to zdecydowanie zalecane działania – chyba że mamy plecak lawinowy, ale o tym zaraz.
Jeśli mimo wszystko znajdziemy się w lawinie i nie ma już wątpliwości, że suniemy z nią w dół, jest jeszcze kilka rzeczy, które warto spróbować zrobić zanim śnieg nabierze energii i pozbawi nas zdolności poruszania się w skoordynowany sposób. Jeśli używamy plecaka lawinowego, to koniecznie należy go uruchomić. Jeśli mamy zwykły plecak to trzeba go zrzucić.
W miarę nabierania rozpędu przez lawinę, możliwość wykonywania celowych ruchów zaczyna być stopniowo coraz bardziej ograniczona, ale zawsze należy walczyć. Jeśli jest taka możliwość to staramy się wydostać poza krawędź lawiny, a jeśli mamy czekan w ręce, to warto spróbować nim hamować. Jeśli do krawędzi jest daleko, to usiłujmy utrzymać się na powierzchni wykonując dramatyczne rzuty całym ciałem (rekomendacje dotyczące np. ruchów pływackich nie do końca przechodzą test w realnych sytuacjach, bo w rozpędzonej juz lawinie nie bardzo da się wykonywac jakiekolwiek skoordynowane ruchy).
W literaturze zalecenia dotyczące pozycji, którą należy przyjąć w lawinie są rozbieżne, a czasem wręcz sprzeczne. Informacje na ten temat czesto brzmią w następujący sposób: „Gdy lawina zwalnia, to…”. Z naszego bolesnego doświadczenia wynika, że nie da się wyłapać momentu „gdy lawina zwalnia”, ona po prostu staje nagle i nic już nie możemy zrobić. Pozostaje dylemat, czy zgodnie z instynktem i niektórymi wytycznymi starać się walczyć do końca o utrzymanie na powierzchni, czy zgodnie z innymi tworzyć przestrzeń oddechową przez przywiedzenie ramion przed klatkę piersiową i dłoni przed twarz.
Nasza sugestia jest taka, że sensowne jest zróżnicowanie reakcji ze względu na rozmiar (dlugość potencjalnego toru) lawiny, w której jesteśmy. W niewielkich (krótkich) lawinach warto pewnie walczyć do końca, bo mamy realne szanse na skończenie przejażdżki na wierzchu. Jeśli uruchomiliśmy deskę na górze długiego stoku, to najpewniej i tak skończymy zasypani, więc po początkowych próbach wydostania się poza lawinę warto spróbować stworzyć sobie przestrzeń oddechową. To da więcej czasu nam i tym, którzy będą nas szukać.
Po zatrzymaniu lawiny śnieg tężeje momentalnie i jeśli jesteśmy całkowicie zasypani, to poza zachowaniem spokoju, z reguły nie możemy nic zrobić. Warto spróbować naprzeć w górę tą częścią ciała, która jest najbliżej powierzchni. Jeśli ze względu na ciśnienie śniegu nie czujemy gdzie jest góra, a gdzie dół, to wypuszczenie z ust odrobiny śliny pozwoli na zorientowanie się w przestrzeni – ślina ścieknie po skórze ku dołowi. Jeśli wybicie otworu się powiedzie to nasze szanse, zarówno na przeżycie, jak i na zostanie szybko znalezionymi radykalnie wzrosną. O ile nie mamy otwartego dostepu do powietrza nad śniegiem, to nie ma sensu krzyczeć, bo głos źle przechodzi z gęstszego ośrodka do rzadszego. Mimo że pod śniegiem słychać wszystko, co dzieje się na powierzchni, to w drugą stronę nie zostaniemy raczej usłyszani. Jeśli zorientujemy się, że na lawinisku jest pies lawinowy, to warto zmoczyć się w spodnie, bo jest to podobno dla niego znaczne ułatwienie. Poza tymi rzeczami jedyne co możemy zrobić to czekać spokojnie – wówczas zużywamy najmniej tlenu.
Powyższe rady warto przemyśleć i zapamietać. Wynika z nich wyraźnie, że bez asysty towarzyszy potrafiących nas sprawnie znaleźć (i bez podstawowego sprzętu lawinowego) nasze szanse są tragicznie małe. Równocześnie trzeba sobie zdawać sprawę, że klucz do zmniejszania ponoszonego ryzyka leży bardziej w tym wszystkim, co pomaga nam unikać wypadków lawinowych, niż w tym co możemy robić, kiedy już do nich dojdzie. Zdolności oceny sytuacji śnieżnej i terenu nie da się zastąpić żadną procedurą ratowniczą ani zasadami zachowania się w lawinie.
Opracowanie:
Przewodnicy IVBV z grupy Freerajdy (M.Kacperek, A.Sokołowski, P.Wójcik)