Życie mamy jedno. O bezpieczeństwie poruszania się po Orlej Perci
Dlaczego warto zadbać o kask i dodatkową asekurację podczas wyprawy na najtrudniejszy tatrzański szlak.
Autor: Michał Kasperczyk – w Tatrach działa od blisko 30 lat, w tym również wspinaczkowo, wspinał się na kilkudziesięciu drogach wspinaczkowych, m.in. na Mnichu, Kościelcu, Zamarłej Turni, Łomnicy czy Grani Wideł.
W ostatnim czasie można było zaobserwować w sieci sporo zdjęć „ludzkich korków” na tatrzańskich szlakach, w tym w szczególności tych trudniejszych, jak Orla Perć. Nie są to niestety wyjątki, ale coraz powszechniejsza norma. Wybierając się w pogodny letni dzień na ten szlak, należy się zatem liczyć z bardzo dużą ilością ludzi oraz wielometrowymi kolejkami, szczególnie kumulującymi się w bardziej eksponowanych, trudniejszych miejscach.
Niejako na marginesie tego wszystkiego pojawia się dyskusja odnośnie wyposażenia, jakie należy ze sobą zabrać i rzecz jasna go używać. Pomijając kwestie oczywiste, że raczej w japonkach czy szpilkach się tam nie wybieramy, można się zatrzymać na kwestią najbardziej istotną, a mianowicie dotyczącą ochrony przed bezpośrednim i bardzo realnym, niestety strasznie bagatelizowanym i pomijanym niebezpieczeństwem utraty życia.
Do wyposażenia tego należy kask i zestaw do asekuracji na via ferratach, bądź lonża z karabinkiem.
Do czego ma to służyć i co dawać:
KASK
1. Zabezpiecza przy uderzeniu kamieniem, np. strąconym przez kogoś poruszającego się nad nami,
2. Zabezpiecza przy upadku i uderzeniu głową.
ZESTAW VIA FERRATA/ LONŻA
Zabezpiecza przed upadkiem w przepaść, do którego może dojść nie koniecznie z przyczyn, nad którymi bezpośredni panujemy, tj.:
1. Ktoś strąci na nas kamień,
2. Ktoś szarpnie łańcuchem, którego akurat się trzymamy,
3. Ktoś straci na chwilę równowagę i w bezwarunkowym odruchu złapie nas powodując upadek,
4. Ktoś się na nas zsunie.
Nie wspominając o całym zestawie przyczyn od nas teoretycznie zależnych, a wynikających z nieuwagi, nonszalancji, czy brawury.
Są to rzeczy, jak widać zupełnie banalne i oczywiste, ale nie wiedzieć dlaczego nie brane w ogóle pod uwagę, szczególnie przez zagorzałych przeciwników zabezpieczeń przy użyciu wyżej wymienionych środków ochrony osobistej.
Jakie pojawiają się argumenty przeciwników(?):
1. To tylko 0+ w skali UIAA,
2. Kask i lonża na szlaku to obciach,
3. Przepinanie się zestawem po łańcuchach spowoduje zatory,
4. Orla Perć nie jest przystosowana do używania autoasekuracji– nie ma sztywnych poręczówek stalowych, jak w Dolomitach,
5. Nieumiejętnie posługując się sprzętem do asekuracji może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Odnosząc się po kolei:
Ad. 1. To jest 0+, ponieważ zamontowano sztuczne ułatwienia, bez nich mielibyśmy graniówkę II – III, z trudniejszymi fragmentami np. w miejscu, gdzie zamontowana jest drabinka nad Kozią Przełęczą. To 0+ nie ma żadnego wpływu na występujące zagrożenia obiektywne, a ci co się wspinają wiedzą że często teoretycznie łatwe podejścia są o wiele bardziej niebezpieczne, niż sama wspinaczka – vide Żabi Koń, czy zachodnia ściana Łomnicy. Jeżeli ktoś ma wątpliwości to będąc na miejscu proszę rozważyć poruszanie się po Orlej Perci bez używania sztucznych ułatwień, tudzież wybrać się tam w porze dnia lub roku, kiedy nie ma tłumów, dających złudne poczucie bezpieczeństwa.
Ad. 2 Jeżeli dla kogoś chodzącego w góry istotniejszym od własnego życia i zdrowia jest wizerunek, to może powinien się zastanowić nad innym zajęciem.
Ad. 3 Tak, jak by teraz nie było zatorów i kolejek… Z tego, co zaobserwowałem zatory powodowane są nie tyle, przez tych którzy się boją (bo chyba bardziej czy mniej boi się niemal każdy), ale przez tych , w przypadku których strach zaczyna już wkraczać w strefę lekkiej paniki i paraliżu. W tym tempie, w jakim poruszamy się zazwyczaj po Orlej Perci, dodatkowe kilka sekund na przepięcie się na łańcuchu nie ma żadnego znaczenia.
Ad. 4. Zgadza się, co jednak nie zmienia faktu, że w razie upadku łańcuchy i pancerne kotwy ograniczą go do co najwyżej paru metrów, zamiast kilkuset.
Ad. 5 Posługiwanie się zestawem typu via – ferrata, czy też lonżą z karabinkiem, to nie jest żadna wiedza tajemna, ani też szczyt wirtuozji technicznej – każda średnio rozgarnięta osoba jest w stanie to opanować i zrozumieć mechanizm działania na „chłopski rozum”.
Jakie jest Wasze zdanie w tej kwestii?