„Wołanie w górach” – historia wypadków tatrzańskich (cz.5.)
Kolejna część cyklu poświęconego historii tatrzańskich wypadków i akcji ratunkowych na podstawie książki „Wołanie w górach” Michała Jagiełły. Dziś przybliżamy sytuację, która o mały włos nie skończyła się tragicznie z powodu…różnic językowych.
Pod koniec lutego 1974 roku ratownicy wyruszyli wieczorem pod północną ścianę Niebieskiej Turni, zdawało się bowiem, że ktoś wzywa stamtąd pomocy. Po dojściu pod ścianę starano się nawiązać kontakt głosowy; najpierw nikt się nie odzywał, a następnie na wielokrotne skandowanie: „Czy potrzeba pomocy?” usłyszano zdecydowane „Nie”.
W tej sytuacji ratownicy zawrócili uznając, że wzięto za wołanie o pomoc pokrzykiwania taterników wspinających się w tamtym rejonie. Nazajutrz jednak, w godzinach przedpołudniowych, znów usłyszano krzyki. Po dotarciu na miejsce okazało się, że pomocy wzywa samotny turysta z NRD.
A oto przebieg zajścia. Turysta szedł letnim szlakiem z Kasprowego Wierchu na Świnicę, z zamiarem dotarcia do Zawratu i zejścia nim na Halę Gąsienicową. Nie znając jednak zupełnie trasy zboczył ze szlaku turystycznego, też zresztą o tej porze roku niebezpiecznego, i posuwał się wspinaczkową tu już granią Świnicy. Po dojściu do Niebieskiej Przełęczy Wyżniej sądził, że jest już na Zawracie i zaczął schodzić na północną stronę. Obsunął się zaraz około 10 metrów, szczęśliwie zatrzymując się na skalnej półce, a następnie zszedł jeszcze kilkadziesiąt metrów, aż utknął na stromym polu śnieżnym. Zorientował się wtedy, że jest w pułapce. Zaczął krzyczeć. Nie znając zasad wzywania pomocy w górach spowodował co prawda wyruszenie goprowskiej ekipy, ale niestety nic z tego nie wynikło.
Turysta zobaczywszy podchodzących pod ścianę ratowników zaniechał wzywania pomocy, a gdy wreszcie sprowokowany ich nawoływaniem odkrzyknął – „Hilfe”, ratownicy zrozumieli – „Nie”.
Szczęściem wszystko dobrze się skończyło, a zmarzniętego i głodnego turystę sprowadzono do „Murowańca” nazajutrz około godziny 16. Po krótkim pobycie w szpitalu doszedł do formy fizycznej i psychicznej. Turysta ów „wystał” sobie życie.
Michał Jagiełło, „Wołanie w górach”: