„Wołanie w górach” – historia wypadków tatrzańskich (cz.7.)
Kolejna część cyklu poświęconego historii tatrzańskich wypadków i akcji ratunkowych na podstawie książki „Wołanie w górach” Michała Jagiełły. Dziś przypominamy lawinę, która w 1929 roku zeszła ze Skupniów Upłazu, porywając dwóch narciarzy.
16 marca 1929 roku dwaj młodzi narciarze-biegacze, Józef Gąsienica Roj i Tadeusz Stasina z Zakopanego, podchodzili (letnim szlakiem) przez Boczań i Skupniów Upłaz na Halę Gąsienicową. „Przed zakrętem nad Dol. Jaworzynki, zapewne zachęceni puszystością śniegu, jeden zatoczył łuk w lewo, a drugi w prawo o promieniu kilkunastu metrów – to było przyczyną podcięcia masy śniegu nagromadzonego w żlebie – runęła kolosalna lawina ku Dol. Olczyskiej, porywając z sobą 2 narciarzy” – głosi zapis w „Księdze wypraw”.
Lawina zeszła zapewne między godziną 10.30 a 10.45, o 11.20 zawiadomiono telefonicznie z Hali Gąsienicowej biuro Towarzystwa Tatrzańskiego w Zakopanem, a o godzinie 12 zdołano odszukać Józefa Oppenheima, kierownika społecznie przecież działającego wówczas TOPR.
„O godzinie 12.15 wyruszyłem z Wł. Midowiczem i Laudynem, zabierając 6 łopat i długie kije jesionowe. Końmi w głąb Dol. Olczyskiej, a stąd na nartach do miejsca wypadku. Tu zastałem kilkunastu narciarzy zajętych poszukiwaniem J. Roja, bo T. Stasina szczęśliwym zbiegiem okoliczności został już odkopany – nie zagnieciony i nie uszkodzony. Po pewnym czasie znalazłem kijek Roja pod 1 metr. warstwą śniegu. O godz. 15 przybył na pomoc oddział wojska, o godz. 16 przewodnicy. Poszukiwania trwały do późna w nocy” – relacjonował Oppenheim.
17 marca na lawinisku pracowało około 80 osób, lecz na ciało zasypanego natrafiono dopiero nazajutrz w południe.
Michał Jagiełło, „Wołanie w górach”: