Śmierć Rity Bladyko na Manaslu. Organizator zamieścił swoją relację
Lider wyprawy, podczas której zginęła Polka Rita Bladyko, przedstawił swoją wersję wydarzeń poprzedzających tragedię na Manaslu.
Rita Bladyko z powodu dolegliwości zdrowotnych zmuszona była przerwać atak szczytowy na ośmiotysięcznik. Po nocy spędzonej w obozie 3 zmarła, najprawdopodobniej z powodu konsekwencji choroby wysokościowej. Na profilu Homohibernatus na Facebooku pojawiła się relacja lidera wyprawy Zbigniewa Bąka, w której czytamy:
„W drodze na górę nasza koleżanka, którą dobrze znaliście z wielu naszych wspólnych wypraw Rita Bladyko osłabła z sił i ze swoim szerpą zawróciła do campu 4 na 7400. (…) Po zejściu zespołu ze szczytu, natychmiast spakowaliśmy plecaki i zaczęliśmy sprowadzać Ritę do niższych campów. Nie miała żadnych symptomów choroby wysokościowej oprócz tego, że było jej zimno i była bardzo wyczerpana. We dwóch z szerpą sprowadziliśmy ją wzdłuż liny poręczowej. Z dołu z campu 3 wyszedł nam na przeciw dodatkowo jeszcze jeden szerpa, który zmienił nas gdy teren się wypłaszczył. Z każdym metrem stan Rity się poprawiał, miała więcej siły, na końcówce wyprzedziła cały zespół i była pierwsza przy namiotach. Zbliżał się zmierzch. Postanowiliśmy z zespołem pozostać w bezpiecznych namiotach i kolejnego dnia zejść do base campu.
Rita spala ze mną w namiocie i Piotrkiem. Znowu trzeba sprostować nierzetelne informacje, jakoby była sama pozostawiona w namiocie. Uzupełniliśmy płyny, trochę podjedliśmy, nawet zebrało się na żarty i poszliśmy spać. Nic nie zapowiadało tragedii. Nad ranem obudziły nas nawoływania szerpów z drugiego namiotu ze pora wstawać. Piotrek spał pośrodku, ale nie zauważyłem Rity. Powiedział, że wyszła za potrzebą jakiś czas temu. Kiedy wychyliłem się z namiotu dostrzegłem ją tuż obok. Wygladała tak jakby spała, skulona w kucki. Musiała na sekundę usnąć i to wystarczyło. Była zamarznięta. Wydarliśmy ja gorze a i tak góra postawiła na swoim…”
Całą relację przeczytać możecie TUTAJ.