Nie ma kontaktu ze wspinaczami na K2. „Nie widać żadnego śladu ani światła”
W dalszym ciągu nie spłynęły żadne informacje potwierdzające ewentualne zdobycie szczytu K2, nie wiadomo również gdzie znajduje się zespół atakujący.
John, Ali i jego syn Sajid rozpoczęli atak szczytowy o północy czasu pakistańskiego. W rejonie Bottlenecka, czyli charakterystycznego kuluaru powyżej 8000 m n.p.m., Sajid musiał wycofać się ze względu na problemy z działaniem aparatury tlenowej i wrócić do Obozu 3. Z dalszego wchodzenia zrezygnowała również Tamara Lunger, która wspinała się w zespole z Juanem Pablo Mohrem. Finalnie John, Ali i Juan Pablo połączyli siły i razem kontynuowali wejście.
Przez całe popołudnie nie spłynęły żadne informacje dotyczące dalszego położenia himalaistów. Wiadomo było tyle, że baterie w trackerach są wyczerpane, a baza czeka na nawiązanie kontaktu przez wspinaczy, nie chcąc przeszkadzać im w działaniach na górze. W Pakistanie jest już dawno ciemno, lecz żadnego sygnału od wspinaczy nadal nie ma.
Mimo to w lokalnych mediach pojawiło się mnóstwo fałszywych informacji o zdobyciu szczytu. Postanowiło na nie zareagować najbliższe otoczenie Aliego Sadpary. „Zatrzymajcie ten nonsens. Nie mamy żadnego bezpośredniego kontaktu z zespołem. Nadal nie znamy ich dokładnego położenia. Fałszywe informacje, które pojawiają się w mediach są wstydem dla dziennikarstwa. Proszę módlcie się za nich zamiast strzelać, co jest problemem dla rodzin i społeczności wspinaczkowej” – napisano na oficjalnym koncie Pakistańczyka na Twitterze.
Nawiązano natomiast kontakt z przebywającym w Obozie 3. Sajidem Sadparą. „Wyszedł z namiotu, ale nie zobaczył żadnego śladu, światła czy ruchu” – czytamy na koncie Aliego Sadpary.
Pozostaje mieć nadzieję, że wszyscy są cali, zdrowi i zameldują się wkrótce po dotarciu do obozu…