18 lut 2019

Na sankach z dzieckiem nad stromym zboczem. Pokaz ignorancji w wykonaniu tatrzańskiego „turysty” (FILM)

Na sankach z dzieckiem nad stromym zboczem. Pokaz ignorancji w wykonaniu tatrzańskiego „turysty” (FILM)

Brak wyobraźni w wykonaniu niektórych turystów to w Tatrach chleb powszedni. Pół biedy, gdy dorosły człowiek ryzykuje własnym życiem. Gorzej, gdy na niebezpieczeństwo beztrosko naraża własne dziecko.

 

W piątkowe popołudnie Piotr Biernacki wracał wraz z rodziną z wycieczki na Halę Gąsienicową. Na szlaku prowadzącym przez Skupniów Upłaz był świadkiem sytuacji, która mogła skończyć się tragicznie:

„Podczas odpoczynku na Przełęczy między Kopami, naszą uwagę zwróciła pięcioosobowa rodzina z plastikowymi sankami oraz jabłuszkami do zjeżdżania dla każdej z osób. Może to i nic dziwnego, wszak są ferie, a w górach panuje piękna zima. Jednak najmłodsi członkowie tej rodziny `śmigali` na tych jabłuszkach na lewo i prawo, podczas gdy rodzice byli pochłonięci dialogiem czy lepiej zjechać Doliną Jaworzynki czy szlakiem przez Boczań.

Wraz ze swoją rodziną  ruszyłem niebieskim szlakiem w kierunku Kuźnic. Po paru chwilach, moja żona zwróciła uwagę na to, co dzieje się za nami. Obróciłem się i zauważyłem wspomnianą wcześniej rodzinę, a raczej jej część. Ojciec z jednym z dzieci próbował jechać na sankach, a drugie dziecko biegło z jabłuszkiem za nimi. Stwierdziłem wtedy że włączę kamerę i nagram to, co dzieje się za mną – tak aby nie wyglądało, że się na kogoś gapię.

Idąc dalej, nagle usłyszałem :‘Uwaga!’ . W tym momencie ten facet wraz z dzieckiem praktycznie we mnie wjechali sankami. Każdy, kto szedł tą trasą wie, że w tym miejscu stoki Wielkiej Królowej Kopy opadają stromo do Doliny Jaworzynki. Po zwróceniu uwagi ów osobnikowi na jego niestosowne zachowanie usłyszeliśmy tylko, że on chodzi po górach i wie co robi. No nic, może jesteśmy przewrażliwieni i nie wiemy co to dobra zabawa. Odczekaliśmy chwilkę i ruszyliśmy dalej, obserwując jegomościa, jak dzierżąc w ręku sanki czmycha przez Skupniów Upłaz w dół. Co ciekawe, nie bardzo przejmował się tym, co dzieje się za plecami z jego dzieckiem. A maluch (na oko 4-5 lat) biegł za kochanym tatusiem co rusz się przewracając. Dopiero wyprzedziwszy kolejną grupę turystów tatuś zatrzymał się, aby brzdąca przygarnąć na saneczki. I tu mógłbym zakończyć swoje spostrzeżenia z tej specyficznej sytuacji. Ale jak na początku wspomniałem jedno dziecko z jabłuszkiem prowadziło pościg za parą saneczkarzy. W momencie gdy tatuś z jednym z dzieci byli ok. 60 m przed nami, goniące dziecko było jakieś 40 m za nami. Może tata miał słabą pamięć. Postanowiłem się zatrzymać i dopytać czy dziecko jest samo z ojcem czy jeszcze ktoś idzie z nimi. W odpowiedzi usłyszałem, że jest jeszcze z mamą. Kazałem więc dziewczynce poczekać na mamę, która dopiero wyłoniła się zza horyzontu.”

Poniżej nadesłany przez Piotra film, na którym dobrze widać całą opisaną sytuację – od radosnego rozpędzania się na sankach tuż nad stromym zboczem, po biegnące za tatusiem i przewracające się co chwilę dziecko. Pozostaje cieszyć się, że wszystko nie skończyło się znacznie gorzej…

 

Tagi: bezpieczeństwo dzieci film Hala Gąsienicowa Skupniów Upłaz


Powiązane artykuły