Mąż wezwał TOPR przekonany, że żona miała wypadek. Ona czekała…przy schronisku
Do niezwykle dziwnej sytuacji doszło w zeszłym tygodniu w Tatrach.
Jak informują w najnowszej kronice ratownicy TOPR, otrzymali oni telefon od mężczyzny, który twierdził, że jego żona podczas zejścia z Rysów zaczęła się zsuwać i zniknęła mu z pola widzenia. Schodząc w stronę Czarnego Stawu turysta znalazł czekan i rękawiczkę żony. Dotarł aż nad Czarny Staw, jednak nie zauważył żony, prosi więc o pomoc.
„Ponieważ zachodziło podejrzenie upadku po stromym zaśnieżonym zboczu z Centrali w rejon wypadku udaje się pięcioosobowa grupa ratowników. Poproszono również ATE Poprad o użycie śmigłowca. W trakcie działań do TOPR dodzwoniła się poszukiwana turystka z informacją, że nic jej nie jest i nie potrzebuje pomocy. Obecnie znajduje się przy M.Oku i czeka na męża…” – czytamy w kronice.
Źródło: Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe – TOPR, fot. Tatry i My