Ludzie na Księżycu – oto jak powstały genialne zdjęcia z pełnią za Giewontem (FILM + komentarz autora)
Zobaczcie w jaki sposób powstały świetne zdjęcia wykonane podczas ostatniej pełni tzw. „Truskawkowego Księżyca”.
Adam Brzoza, znany zakopiański fotograf, wykonał kilka dni temu zdjęcia, które błyskawicznie obiegły internet robiąc na odbiorcach niemałe wrażenie. Udało mu się uchwycić pełnię Księżyca dokładnie za krzyżem na Giewoncie, a idealnym dopełnieniem kadrów były sylwetki przebywających na szczycie osób.
Poprosiliśmy autora o krótki komentarz wyjaśniający jak te zdjęcia powstały:
„Już noc przed pełnią widziałem z mojego podwórka około godziny 22:20 Księżyc wyłaniający się zza grani. Przygotowałem się, aby następnego dnia mniej więcej o tej samej godzinie ruszyć na zdjęcia. W noc z pełnią o 22:20 nie było jednak śladu Księżyca wyłaniającego się w tym miejscu, podobnie po upływie kolejnych kilkunastu minut. Wobec tego wsiadłem w samochód i zacząłem jechać w stronę wyższych partii, w kierunku położnej na zboczach Gubałówki Salamandry.
W drodze na Salamandrę pokazał się pierwszy raz Księżyc za granią. Miałem niewiele czasu, około półtorej minuty, aby rozstawić się ze sprzętem i zrobić pierwsze zdjęcia. Wtedy udało mi się połowicznie, bo trudno było ze wszystkim zdążyć. Na szczęście jednak można było przesunąć się w stronę wschodnią i nieco w dół, ponieważ ja względem Giewontu przesuwałem się znacznie szybciej niż względem Księżyca. Mogłem więc trochę „cofnąć czas”, aby Księżyc znów był przed szczytem Giewontu. Oczywiście wiązało się to z chodzeniem po łące w lewo i w prawo i pewnego „wróżenia”, ale mając nieco doświadczenia mogłem przewidzieć jaki dystans będzie mi potrzebny i jak ten Księżyc będzie przesuwał się po niebie. Za drugim razem udało się już idealnie.
Jeden aparat ustawiony na statywie z długą ogniskową ok. 1200 mm cały czas filmował, drugim aparatem z podobną ogniskową robiłem zdjęcia. Dzięki tak dużej ogniskowej można bardzo przybliżyć pierwszy plan, a zarazem uzyskać powiększenie obiektu, który jest dalej. Używałem obiektywów o ogniskowych 200-600 oraz podpiętych do nich dwóch konwerterów: 1.4 oraz 2.0.” – tłumaczy Adam Brzoza.
Genialny film z tych niezwykłych momentów możecie obejrzeć poniżej: