Dzieci w górach – dobry czy zły pomysł?
„Wrzuciłam w komentarzu zdjęcie swojego syna z kolegą na Giewoncie oraz zdjęcie przyjaciółki, która weszła pod łańcuchy z córeczką niesioną w chuście. No i zaczęło się” – pisze do nas Ewelina. Dlaczego zabieranie dzieci w góry budzi tyle kontrowersji?
Publikujemy treść rozważań, jakimi podzieliła się z nami Ewelina, matka 6-latka, w którym zaszczepia miłość do tatrzańskich wędrówek:
„Witajcie. Napisałam do Was z taką trochę smutną dla mnie konkluzją a propos zabierania dzieci w góry. Jakiś czas temu umieściliście fotkę starszego pana, który wchodził na Giewont z pytaniem „jaką ty masz wymówkę” (zobacz zdjęcie). Bardzo mi się spodobała i umieściłam pod nim w komentarzu zdjęcia swojego syna i jego kolegi, obydwaj po 6 lat, spod krzyża na Giewoncie oraz zdjęcie mojej przyjaciółki, która weszła pod łańcuchy z córeczką 4-miesiące niesioną w chuście.
No i zaczęło się. Hejt o debilizmie rodziców itd. W zasadzie wrzucono nas do jednego worka z paniami w szpilkach. Zdjęcia usunęłam. W tym wszystkim nie rozumiem jednego (poza ludzką potrzebą negowania i możliwością pisania czegokolwiek w internecie) – dlaczego powszechnie uważa się, że zabieranie dziecka w góry to coś złego? Oczywiście racjonalne i ograniczające ryzyko. I jaki wiek ma być niby tym odpowiednim? Po górach chodzę od dziecka, schodziłam je na studiach i w liceum dosyć dokładnie, mam do nich wielki respekt, a więc chodzę przygotowana, z odpowiednio zaopatrzonym plecakiem, w sensownym obuwiu, ubraniu itd., staram się wybierać również dni z przewidywalną pogodą. Staram się nie ryzykować i w dobrych warunkach cieszyć naturą. Tym bardziej, że mój kolega – ratownik Bartek Olszański – zginął podczas akcji.
Obecnie mam natomiast również 6-letniego syna. W zeszłym roku zaczęłam z nim chodzić, spenetrowaliśmy większość dolinek łącznie z nieco wyższymi podejściami typu Czarny Staw pod Rysami i strasznie mu się spodobało. Zakochał się w górach jak ja. Jest to dziecko aktywne, ćwiczące sztuki walki itd. Nie rozumiem oburzenia, że w tym roku zabrałam go na Giewont. Czy dziecko w tym wieku nie jest sprawniejsze niż tysiące innych osób wybierających tę trasę? Czy moja przyjaciółka, która podeszła pod łańcuchy z 4-miesięczną córeczką (która potrzebuje tylko kontaktu z mamą i karmienia piersią) także zasługuje na krytykę? Zwłaszcza że nie jest to osoba „zielona” w temacie wysiłku fizycznego – jest w formie, biega, bierze udział w maratonach, jeździ półprofesjonalnie na rowerze. Trafiłyśmy na Tour de Pologne i wykorzystałyśmy moment, kiedy w górach było względnie pusto i mogłyśmy coś więcej dzieciakom pokazać.
Chciałam zapytać – co Wy o tym myślicie? Czy moje myślenie faktycznie ma w sobie błąd oprogramowania? Co z tymi dziećmi w górach?”
Przyłączamy się do pytań Eweliny i czekamy na Wasze opinie.
Przy okazji zachęcamy do lektury tekstów:
Tatry z dzieckiem – dokąd iść?
W góry z dzieckiem – kilka praktycznych porad