Co z krokusami w tym roku? Nie mamy dobrych informacji
Jak przedłużająca się zima wpłynie na kwitnienie krokusów na tatrzańskich polanach?
Szczyt kwitnienia krokusów nie ma stałego terminu w kalendarzu. Najpierw pojawiają się one rzecz jasna na Podhalu, a dopiero po pewnym czasie w Tatrach. Bywały lata, w których już pod koniec marca mogliśmy podziwiać wspaniałe fioletowe dywany na Polanie Chochołowskiej czy Kalatówkach. W tym roku zima nie chce odpuścić i o ile w okolicy Zakopanego czy Poronina mogliśmy już podziwiać kwiaty, o tyle w samych górach ledwo co zaczęły przebijać się spod śniegu, a za chwilę zostały przysypane przez kolejny opad.
Na Polanie Chochołowskiej nadal jest biało, potrzeba dobrych kilku dni, aby śnieg się w pełni wytopił i zaczęły pojawiać krokusy. Możliwe, że nastąpi to w okolicach majówki, jednak trudno tu mówić o typowym „szczycie kwitnienia”. Przyrodnicy są zdania, że na fioletowe dywany w tym roku nie mamy co liczyć.
„Cześć krokusów już przekwitła, cześć uszkodził śnieg. Zostały chyba tylko niedobitki. Ten weekend zapowiada się słoneczny, ale chłodny, potem znów czeka nas deszcz. Wielki fiolet występuje tylko wtedy, gdy nagle śnieg stopnieje (np. przy wietrze halnym) i zrobi się ciepło.” – mówi Jan Krzeptowski-Sabała, edukator Tatrzańskiego Parku Narodowego.
„Tegoroczna wiosna cechuje się nawracającymi epizodami ciepła i chłodu. Pewna cześć krokusów, szczególnie w niżej położonych miejscach, na Podtatrzu oraz stokach o południowej wystawie już powschodziła i została zapylona podczas wcześniejszych fal ciepła. Pozostała część, tam gdzie śniegi dopiero topnieją, po raz pierwszy dopiero wzejdzie. W efekcie „wielkiego fioletu” w tym roku nie zobaczymy.” – dodaje przewodnik tatrzański i przyrodnik Władek Bętkowski.