18 wrz 2015

Rysy od strony polskiej i słowackiej – porównanie szlaków i zdjęcia

Rysy od strony polskiej i słowackiej – porównanie szlaków i zdjęcia

Prezentujemy ciekawe porównanie szlaków prowadzących na Rysy od strony polskiej i słowackiej wraz z galerią zdjęć. Przydatne szczególnie dla osób, które zamierzają wybrać się na szczyt po raz pierwszy.

Tekst i zdjęcia: Gosia/Ruda z wyboru

Rysy to góra skazana na popularność. Szczyt wprawdzie niezbyt rzucający się w oczy, z Zakopanego niewidoczny wcale, a znad-morskoocznej perspektywy mylony niejednokrotnie z Niżnimi Rysami. Z innych, odleglejszych punktów mylony w ogóle z czym popadnie.

Nieszczególnie też piękny. Pięknym bywa określany Kościelec, Lodowy Szczyt, za piękną uchodzi Wysoka. Jeszcze nie słyszałam natomiast, aby ktoś o Rysach powiedział, że są piękne.

Cały ich czar tkwi więc zapewne w ich encyklopedyczności, w pewnym drobnym szczególe, takim mianowicie, że jeden z ich wierzchołków stanowi najwyżej położony punkt powierzchni naszego kraju.

Wobec czego wszyscy wychodzimy ze szkolnych murów gotowi dać sobie uciąć dowolną z kończyn w obronie wiedzy, że Rysy mierzą 2499 metrów nad poziomem morza. I tylko brakowi popularyzacji maczet zawdzięczamy, że nikt nam z rozpędu tego i owego nie uciął.

Rysy mierzą bowiem 2503 m n.p.m. 2499 m to wysokość jednego z wierzchołków. Tego, którym przebiega granica, owszem. Ale nie zmienia to faktu, że za wysokość szczytu, uznaje się wysokość najwyższego z jego wierzchołków. A nie któregoś tam z kolei. Ale to tak nota bene.

Zmierzam do tego, że te Rysy takie sławne, że wszyscy na nie chcą wejść. Doskonale znam ten mechanizm…

Tu mała retrospekcja i w pierś się uderzenie. Liceum, jedziem na wycieczkę do Zakopanego, sorka pełniąca wychowawstwo nad mą klasą trochę zarażona górami, ustalamy program pobytu. Jeden dzień chcemy przeznaczyć na typową górską wycieczkę, najchętniej – obejmującą zdobycie jakiegoś fajnego szczytu. Sorka mówi, że możemy na Giewont, wspomina też, że była niegdyś z uczniami na Świnicy, przy czym to drugie artykułuje trochę chyba zastanawiając się pomiędzy kolejnymi sylabami, czy oby na pewno powinna to mówić. Na to my rzucamy krótko i konkretnie:

– A na Rysy da się wejść?
– No… da się…
– To my chcemy na Rysy!

Także tego. Wzięła nas na Przysłop Miętusi. I dobrze zrobiła.

No i jeszcze Korona Gór Polski. Wiele osób trafia na szlak na Rysy, bo to ostatnia górka, jaka im pozostała do zaliczenia KGP. Że w niczym charakterem nie przystająca do poprzednich – o tym nie zawsze wiedzą…

Tymczasem pierwsze tatrzańskie wycieczki powinny być poprzedzone gruntownym przygotowaniem obejmującym przede wszystkim teoretyczne zaznajomienie się w trudnościami wybranego szlaku. Lektura przewodnika, przewertowanie mapy, w dobie internetyzacji wszystkiego – także przejrzenie opisów i wrażeń spisanych przez samych turystów, udostępnionych przez nich zdjęć, filmów. To powinna być podstawa. A dopiero na niej opierać się może racjonalna decyzja o wyjściu w góry.

Szlak prowadzący na Rysy od strony polskiej, jest, obiektywnie rzecz ujmując, jednym z trudniejszych tatrzańskich szlaków. Wprawdzie przy dobrej pogodzie, nie powinien sprawić trudności względnie sprawnej osobie, o przynajmniej średniej kondycji, wprawdzie jakoś tam wchodzą tabuny zdobywców z przypadku i wprawdzie jakoś schodzą zwykle bez drobnych choć zadraśnięć, jednak istnieje cały szereg pewnych „ALE”:

1. Szlak jest bardzo długi. Nie tylko licząc od Palenicy. Nawet ruszając od Morkiego Oka, decydujemy się na kilka godzin przebywania w górskim, stromym i trudnym terenie. Bez możliwości schronienia. Bez możliwości szybkiego wycofu.

2. Szlak przebiega stromym terenem. Utrata równowagi lub poślizgnięcie może skutkować wielosetmetrowym upadkiem, a ten poważnym poturbowaniem lub śmiercią.

3. Występuje ekspozycja. Chodzi mniej więcej o to samo, co powyżej: ekspozycja oznacza przepaście. Te jednak niosą za sobą nie tylko ryzyko opłakanego w skutkach wypadku, ale coś jeszcze – reakcję ludzkiej psychiki. Jeśli nigdy nie szliśmy eksponowanym szlakiem, nie możemy wiedzieć, jak zareaguje na takie atrakcje nasza głowa. A atak paniki (widziałam taki osobiście właśnie na drodze na Rysy) jest w górach bardzo niebezpieczny (nieskoordynowane i gwałtowne ruchy, niezdolność do podjęcia spokojnej decyzji, oczy przesłonięte mgłą łez…). Oczywiście gdzieś się trzeba z tą ekspozycją po raz pierwszy zmierzyć. Jasne. Ale, litości, nie na Rysach! Dlaczego? Wracamy do punktu pierwszego: bo to szlak długi. Bo tych eksponowanych i trudnych kawałków jest tam wiele dziesiątek, jeśli nie setek metrów. A co jeśli nasza łepetyna przestanie współpracować w połowie, bo nieprzyzwyczajona do takiego czadu, zwyczajnie się tym zmęczy…?

I właściwie to tyle, ale z powyższego wynika niestety bardzo często jeszcze parę kolejnych implikacji, takich jak: problemy kondycyjne, nieodpowiednie wyposażenie, brak przygotowania do zmieniających się warunków pogodowych i nieumiejętna reakcja na nie…

Ucząc się czegoś, popełniamy błędy. To oczywiste. Każdy, robiąc coś po raz pierwszy, ma prawo nie wiedzieć wszystkiego, pomylić się. Na łatwych szlakach za drobne pomyłki góry dają tylko prztyczka w nos. Zbieramy te prztyczki i już wiemy, co jest nam w czasie wędrówki niezbędne, a co trzeba wywalić z plecaka, bo dźwigamy niepotrzebnie. Wiemy, jak czas ze szlakowskazu ma się do naszego tempa chodzenia. Znamy reakcję naszego organizmu na długotrwałe zmęczenie i na przepaścistość terenu.

Gdy idziemy w góry (albo w nowe, wyższe i trudniejsze niż dotychczas góry) po raz pierwszy – nie mamy o tym wszystkim bladego choćby pojęcia.

Zdjęcia z polskiego szlaku na Rysy:

Dolna część szlaku, tuż nad Czarnym Stawem

Przebieg szlaku ponad Bulą. Za tym wyraźnym wypłaszczeniem zaczyna się stromy, skalisty teren wyposażony w łańcuchy.

Szlak wiedzie grzędą, czyli wypukłą formą terenu.

Z bliska to wygląda na przykład tak…

…i tak…

Końcówka szlaku, przejście przez Przełączkę. Łatwe, ale bardzo przepaściste miejsce.

 

Widać już polski wierzchołek.

Rysy z oddalenia. Polski szlak wiedzie grzędą po lewej stronie od Rysy (głębokiego żlebu na ukos przecinającego górę).

Tymczasem na Słowacji…

Tak prezentują się Rysy widziane z drugiej strony. Szlak – bardzo wyraźnie widoczny prowadzi turystów szerokim kamienistym terenem i to praktycznie pod same wierzchołki.

Słowacki szlak na Rysy różni się od polskiej trasy właściwie wszystkim. To wciąż wymagająca kondycyjnie, długa wycieczka (ale tu schronisko mamy godzinę pod szczytem, zamiast godzin niemal czterech), jednak nieporównywalnie łatwiejsza.

Przewyższenie rozkłada się tu trochę bardziej na długie podejście. W Polsce mamy delikatnie wznoszący się asfalt, potem kawalątek spaceru brzegiem stawu, a dalej już w zasadzie ostre napieranie do góry. U naszych sąsiadów wygląda to nieco łagodniej, wysokość zdobywa się bardziej niezauważalnie, przewędrowując długie doliny, a sam atak szczytowy od Chaty pod Rysami nie męczy już aż tak strasznie. Jedyne łańcuchy na trasie znajdują się jeszcze przed schroniskiem, pomagając w przejściu krótkiego odcinka, który może być lekko problematyczny zwłaszcza przy deszczu lub oblodzeniu. Dalej już są zupełnie, ale to zupełnie niepotrzebne.

Niepotrzebne dlatego, że aż pod same wierzchołki dochodzimy czysto trekkingowo, na nóżkach, bez potrzeby używania rąk (to, co mamy na szlaku od strony północnej nazywa się scramblingiem).

W ogóle Rysy od Słowackiej strony wyglądają jak zupełnie przyjazna, usypana z kamieni kopułka. Tamtejszy szlak z bliska też nie zaskakuje – ścieżka wiodąca szerokim kamiennym polem. Przepaści doszukać się można dopiero na szczycie. Trudności też brak.

Nie namawiam bynajmniej do bagatelizowania tego szlaku. To wciąż Tatry, grawitacja działa nawet na łatwych ścieżkach i nie potrzeba głębokich otchłani, by się gdzieś stoczyć i zrobić sobie krzywdę. Warunki pogodowe mogą tu zaskoczyć, jak i wszędzie. A i brak odpowiedniego przygotowania, może boleśnie dać znać o sobie.

Jednak, jeśli już czujemy, że musimy iść na te Rysy właśnie, i że nic innego nas nie zadowoli, gdy tymczasem nasze tatrzańskie portfolio świeci pustkami – wybór słowackiego szlaku będzie zdecydowanie rozsądniejszą opcją ;).

W dole Chata pod Rysami i podejście na Przełęcz Waga.

Stąd na szczyt już rzut beretem.

Takim oto terenem…

Zbliżamy się do wierzchołków: po lewej polski (2499), po prawej słowacki (2503).

Nawet tuż pod wierzchołkami teren nie zaskakuje niczym, co mogłoby przestraszyć.

No i… tadaaaam!

Wyżej w Polsce się już nie da 😉 (widok z wierzchołka PL na słowacki)

Ciekawskich odsyłam do przykurzonej już relacji zawierającej me wrażenia z pierwszego przejścia polskiego szlaku (tam też parę zdjęć ze szczytu i kilka innych ujęć z drogi) – LINK TUTAJ. 🙂

Tekst i zdjęcia: Gosia/Ruda z wyboru

Tagi: opis Rysy szlaki turystyka zdjęcia


Powiązane artykuły