Taxi TOPR, czyli jak „turyści” domagają się transportu śmigłowcem z gór
Bezczelność odwiedzających Tatry przekracza niekiedy ludzkie pojęcie. Najlepiej widać to w roszczeniach wobec TOPR, dotyczących wysłania po nich śmigłowca ratunkowego.
Nie dalej jak wczoraj głośnym echem w mediach odbił się jeden z wpisów w najnowszej kronice TOPR. Ratownicy opisali przykład kobiety, która zmęczyła się wycieczką i żądała od dyspozytora zwiezienia ze…schroniska w Dolinie Kościeliskiej. Gdy ten poinformował, że ratownicy zajęci są poważniejszymi zgłoszeniami, zaczęła wygrażać mu słowami (cytat): „Będzie Pan miał przesrane” (jak nie przyjedzie samochód – przyp. red.). Więcej o tej sytuacji przeczytacie TUTAJ.
Choć trudno w to uwierzyć, takie sytuacje zdarzają się częściej, zwłaszcza w sezonie letnim. Brutalnie oddają one stosunek niektórych turystów do pracy ratowników. Roszczenia mają miejsce szczególnie w sytuacjach załamania pogody – deszczu i burzy. Wówczas do centrali jedno po drugim spływają zgłoszenia z prośbą o pomoc, argumentowane słowami: „bo jest ślisko”, „bo jest burza”. Na pytanie ratownika „co się stało” dzwoniący odpowiadają że „nic, ale stać się może”.
Niektórzy wręcz żądają użycia śmigłowca i bezpiecznego zwiezienia z gór. „To co, ma mnie piorun trafić?!” – krzyczał do słuchawki wściekły mężczyzna, którego burza zaskoczyła na grani. Pewnego dnia w trakcie burzy na Granatach utknęły dwie turystki. Przerażone zadzwoniły do TOPR z informacją, że absolutnie nie są w stanie samodzielnie zejść na dół, ratownicy postanowili więc polecieć po nie śmigłowcem. Gdy okazało się jednak, że ten przetransportuje je do zakopiańskiego szpitala, a nie schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich (gdzie miały nocleg), panie nagle odzyskały siły na dalszą wędrówkę.
Załamanie pogody to oczywiście nie jedyny powód podawany przez turystów przy prośbach o wysłanie ratunkowego „Sokoła”. Nie brakuje uzasadnień w stylu „bo się zmęczyłem”, notorycznie wędrowców zaskakuje także zapadający zmrok…
Ratownikom pozostaje życzyć cierpliwości i dużych pokładów asertywności.
fot. Photography Maciej Dźwigała