Dlaczego jadą Państwo koniem do Morskiego Oka? (film)
Gazeta Krakowska zapytała turystów czekających w kolejce do fasiągów, dlaczego decydują się na korzystanie z transportu konnego do Morskiego Oka.
W niedzielę na przejazd bryczką trzeba było czekać około godziny. Wydawało by się, że (pomijając inne kwestie) sam czas oczekiwania powinien nakłonić turystów do pokonania trasy pieszo. Nic bardziej mylnego. Każdy ma bowiem powód, dla którego nad Morskie Oko musi JECHAĆ.
– Mamy bardzo duży program chodzenia po górach. W jeden dzień duża trasa, w drugi odpoczynek. Wczoraj był Giewont, jutro Rysy. To dzisiaj mamy luz. W sumie mogliśmy zostać na Krupówkach, ale stwierdziliśmy, że zrobimy sobie taki relaks, żeby nogi zaoszczędzić. Inaczej byśmy się zaorali – mówi jeden z turystów w rozmowie z reporterką Gazety Krakowskiej.
– Czekamy na wóz, bo córka nie chce iść. – tłumaczy pani Anna z Płocka. Dziewczyna zarzeka się, że czwarty raz pieszo nie pójdzie.
Turyści nie wydają się także przejęci niedawnym wypadkiem konia, który padł podczas pracy.
– Ludzie też się męczą, idąc na Morskie Oko. Był kiedyś przypadek, że zmarł jeden mężczyzna na zawał serca. No i tak samo z koniem jest – zauważa pan Zbigniew z Poznańskiego.
– Konie to nie nasza sprawa. Dlaczego nie ma tu służby, która kontrolowałaby sytuację? – pyta pan Jacek z Sandomierza.
Zachęcamy do obejrzenia materiału Gazety Krakowskiej:
Po tym jak kilka dni temu w drodze nad Morskie Oko padł 7-letni koń Jukon, fala oburzenia nad wykorzystywaniem koni zalała Tatrzański Park Narodowy. Przeprowadzona sekcja zwłok zwierzęcia wykazała, że przyczyną śmierci było pęknięcie aorty i zawał mięśnia sercowego. W najbliższy czwartek (14.08.) w budynku dyrekcji TPN w Kuźnicach odbędzie się narada w sprawie przyszłości transportu do Morskiego Oka. Oprócz pracowników parku, obecni będą na niej lekarze weterynarii oraz przedstawiciele organizacji prozwierzęcych.
Czytaj więcej na: