„Panowie politycy, miejcie honor”. Kilka słów od autorki książki o TOPR
Tysiące komentarzy, słowa podziwu, gratulacje i…co dalej? Czy za pochwałami kierowanymi pod adresem TOPR pójdą wreszcie konkretne działania?
Mają umiejętności wybitne w skali światowej. Każdego dnia na wezwanie Naczelnika gotowi są rzucić wszystko i biec na akcję ratunkową, często ryzykując własne życie. Większość z nich nie zarabia na tym ani grosza, o wysokości zarobków tych „zarabiających” lepiej nie wspominać. Strajkować nie pójdą, bo nie pozwala im na to przysięga i płynące we krwi wartości.
Beata Sabała-Zielińska, autorka książki pt. „TOPR. Żeby inni mogli przeżyć” zwróciła uwagę na szereg absurdów związanych z obecnym systemem wynagradzania ratowników za ich poświęcenie. Warto przeczytać ten wpis:
Szanowni Państwo,
kurz bitewny opadł. Media, wycofują się z tematu akcji na Giewoncie, i to zrozumiałe – życie pędzi dalej, ale boję się, bo wiem, że wszystkie wielkie słowa, które padły w czasie relacjonowania zdarzenia, błyskawicznie wyblakną.
Bohaterowie z pierwszych stron gazet (także tych światowych) zakaszą rękawy, by szukać sponsorów na działalność TOPR-u, a po godzinach zabiorą się do kolejnej roboty, by wyżywić rodziny. Miłośnicy TOPR-u ogłoszą w mediach społecznościowych zbiórki pieniężne, by wspomóc herosów naszych czasów, a MSWiA roześle informację do mediów o gigantycznych zarobkach ratowników, przekonując, że 4,5 tys. brutto, wliczając w to z wysługę lat i wszystkie możliwe dodatki (żeby była jasność – młody ratownik, musi zadowolić się kwotą 2600 zł na rękę) to złote runo.
Czyżby?
Mówimy o 37 ratownikach zawodowych TOPR i 150 ratownikach GOPR – w sumie to grupa 200 osób. Ludzi, którzy ratują świat! Ratownicy górscy to najlepsi z najlepszych. Kto z nas miałby odwagę wyjść w góry, gdy walą w nie pioruny, trzęsąc nimi w posadach? Kto z nas chciałby ruszać na pomoc innym, w śnieżycę, w zawieruchę, w noc głuchą i ciemną? Kto z nas czołgałby się w ciasnych szczelinach pół kilometra pod ziemią? Kto z nas wyrwałby się z objęć żony i dzieci wiedząc, że być może już nigdy do nich nie wróci? W historii TOPR-u, ośmiu ratowników nie wróciło z akcji.
„Dobrowolnie przyrzekam pod słowem honoru, że póki zdrów jestem, na każde wezwanie Naczelnika lub jego Zastępcy – bez względu na porę roku, dnia i stan pogody – stawie się w oznaczonym miejscu i godzinie odpowiednio na wyprawę zaopatrzony i udam się w góry według marszruty i wskazań Naczelnika lub jego Zastępcy w celu poszukiwań zaginionego i niesienia mu pomocy. […] Obowiązki swe pełnił będę sumiennie i gorliwie, pamiętając, że od mego postępowania zależne być może życie ludzkie. W zupełnej świadomości przyjętych na się trudnych obowiązków i na znak dobrej swej woli powyższe przyrzeczenie przez podanie ręki Naczelnikowi potwierdzam„.….”
Od 110 lat, czyli od czasu powstanie Organizacji, NIKT tej przysięgi nie złamał! Nikt nie odmówił wyjścia na akcję, choć wielu z nich, a właściwie każdy ratownik, z którym rozmawiałam, przyznał, że wielokrotnie był w bezpośrednim zagrożeniu własnego życia. Ale nie mówią o tym na co dzień, nie epatują swoim bohaterstwem. Po prostu robią swoje.
Jeden z ratowanych powiedział o nich: „To komandosi gór.” Doskonałe określenie. Ratownicy TOPR to najwszechstronniej wyszkolona grupa ratowników górskich na świecie. Są ewenementem na skalę światową.
Dla naszych rządzących tymczasem są… namolnym petentem!
O godne wynagrodzenie walczą poza kamerami, w zaciszu ministerialnych gabinetów, gdzie odbijają się od ścian słysząc: „dajcie spokój, i tak dobrze zarabiacie!”. Politycy, owszem, przypominają sobie o nich w gorących okresach kampanijnych, by przebierając się w czerwone polary, grzać się w blasku ratowników. Czegoż to oni wtedy nie obiecują? Zaraz potem wystawiają ich do wiatru, wiedząc, że kto jak kto, ale ratownicy TOPR nie będą protestować.
I mają rację. „Nie odmówimy wyjścia na akcję, zrobimy to, co do nas należy – bo daliśmy słowo honoru”, przyznają nasi bohaterowie. Majstersztyk! Pokonać przeciwnika bez wysiłku, wykorzystując jego najmocniejszą stronę.
Ratownicy rzadko się skarżą, ale przyznają, że walką o godne wynagrodzenie są już zmęczeni i… stracili nadzieję. Dacie wiarę?! Ludzie, którzy niosą nadzieję, którzy są nadzieją dla potrzebujących pomocy, przestali wierzyć w sprawiedliwość i przyzwoitość. To przykre, smutne i zawstydzające.
Panie Prezydencie! Panie Premierze! Panie i Panowie politycy, miejcie honor! Zapłaćcie ratownikom TOPR-u tyle, ile są warci. To elita naszego kraju – ludzie na których zawsze możemy liczyć. Pokażmy im, że oni mogą liczyć na nas.
Beata Sabała-Zielińska, fot. Maciej Mikiewicz/TOPR