17 lis 2014

Widmo na Rysach i nie tylko, czyli relacja z październikowego wypadu w Tatry

Widmo na Rysach i nie tylko, czyli relacja z październikowego wypadu w Tatry

Krótką relacją i przede wszystkim zdjęciami z październikowego pobytu w Tatrach podzielił się z nami Marcin Jagiellicz, fotograf z Wałbrzycha.

 

Pomysł na wyjazd w Tatry zrodził się w mojej głowie już dawno. Zawsze odkładałem to w czasie z powodów finansowych lub braku chętnych na wyjazd. W 2012 roku miałem okazję startować w Mistrzostwach Polski w ekstremalnym biegu górskim „Skyrunning” w Tatrach. Wtedy powiedziałem sobie, że muszę tu wrócić na zdjęcia. Ten wyjazd wypadł nam dość spontanicznie. Na szczęście udało się znaleźć dwójkę chętnych: Kasia, z którą wędrujemy po Sudetach oraz Maciek, który jest specjalistą od fotografii rajdów samochodowych. Plan był prosty – Rysy i zdjęcia.
 
Wyjechaliśmy 9.10.2014 w nocy, żeby około godziny 9 móc już wyruszyć na tatrzańskie szlaki. Pierwszy dzień to odcinek Kuźnice-Morskie Oko. Nasza trasa wiodła przez Boczań, Halę Gąsienicową, Kozią Przełęcz, Świstową Czubę i dzień kończyliśmy w schronisku przy Morskim Oku. Poniżej kilka zdjęć:
 
 
 
 
W piątek 10.10.2014 wyruszyliśmy na Rysy. Szliśmy dość spokojnie, zatrzymując się często na zdjęcia. Kamienne schody powyżej Czarnego Stawu pod Rysami mocno dały Nam w kość ale wiedzieliśmy, że przy takiej pogodzie – na górze czeka nagroda. Nie myliliśmy się. Po pokonaniu łańcuchów meldujemy się na szczycie w dość sporym gronie innych ludzi. Pierwsze zaskoczenie na górze – minimalny wiatr! W spokoju można było cieszyć się widokami. Drugie zaskoczenie to przelewająca się chmura przez szczyt. Chwyciłem aparat, założyłem szarą połówkę Cokin’a i poszedłem na drugą stronę. Miałem dobre przeczucie. Widmo Brockenu po raz czwarty! Z podziwem patrzyłem na Słowaka, który po wbiegnięciu od strony słowackiej spytał się mnie czy to już szczyt 🙂
 
 
Po zrobieniu kilkudziesięciu zdjęć, wspólnego zdjęcia z Maćkiem i Kasią, zjedzeniu czegoś i po paru łykach picia wyruszyliśmy w dół. Od razu postanowiliśmy, że idziemy w dół bardzo spokojnie bo mamy spory zapas czasu. Postój zrobiliśmy dopiero przy stawie gdzie zauważyliśmy ciekawy kadr. Pod Morskim Okiem udało się złapać jeszcze promienie zachodzącego słońca na najwyższych partiach gór. Ze schroniska pobraliśmy resztę rzeczy i zeszliśmy do Palenicy na busa. To był naprawdę wyczerpujący dzień. Przebiegłem w swoim życiu 20 maratonów ale odcinek Morskie Oko-Rysy-Morskie Oko-Palenica dał mi i tak niezły wycisk. Parę kilogramów sprzętu fotograficznego też miało w tym swój udział 🙂 Wróciliśmy do Kuźnic.
 
Jesteśmy zadowoleni. Główny cel wyprawy zrealizowany – Rysy zdobyte. Kilka zdjęć w miarę udanych, nada się coś do publikacji. Tatry robią na mnie niesamowite wrażenie i uważam je za niebezpieczne. Tatry uczą szacunku do gór. Moje domowe góry to Sudety.  Często jestem w Górach Suchych czy w Karkonoszach. W Tatry mam niestety dalej – ale wrócę tu na pewno 🙂
 
 
 
 
 
 
 
Tekst i zdjęcia: Marcin Jagiellicz
 

Tagi: Dolina Pięciu Stawów Polskich Marcin Jagiellicz Morskie Oko relacja Rysy widmo brockenu wyprawa zdjęcia


Powiązane artykuły