08 paź 2020

Tatromaniak: „Chciałem zrobić coś na swoich zasadach” – wywiad dla magazynu „GÓRY”

Tatromaniak: „Chciałem zrobić coś na swoich zasadach” – wywiad dla magazynu „GÓRY”

W ostatnim tatrzańskim numerze magazynu „GÓRY” ukazał się wywiad, którego miałem przyjemność udzielić, przybliżając nieco historię i codzienną pracę nad Tatromaniakiem. Poniżej jego treść.

 

Polskie firmy działające w branży górskiej nie zajmują się wyłącznie produkcją śpiworów, uprzęży czy pożywnego jedzenia…Mamy już XXI wiek, zatem coraz większa część biznesowej aktywności odbywa się w sieci. O urokach prowadzenia portalu dla pasjonatów Tatr z Krzysztofem Baraniakiem rozmawia Andrzej Mirek.

Niedawno Tatromaniakowi stuknęło 7 lat. Pamiętasz początki?

Jasne, że pamiętam. Zaczęło się zasadniczo od tego, że miałem w swojej kolekcji coraz więcej zdjęć Tatr, którymi chciałem jakoś dzielić się z ludźmi. Pomyślałem, że fajnie byłoby stworzyć miejsce skupiające w pewien sposób miłośników tych gór. Miejsce, w którym mogliby dzielić tę pasję z innymi, które być może w pewnych sprawach byłoby dla nich pomocne. Założyłem stronę na Facebooku, choć na tamtym etapie nie myślałem o stworzeniu portalu informacyjnego, zwłaszcza w tak rozbudowanej formie, jaką ma obecnie.

Ktoś wsparł Twój pomysł, czy sam ruszyłeś do dzieła?

W ogarnięciu sprawy pod względem informatycznym bardzo pomógł mi mój kolega Wojtek. Wspierali mnie również rodzice, choć w głębi duszy pewnie dziwili się, że zamiast iść do „uczciwej roboty” ich syn bawi się w jakieś strony o Tatrach 😉

Zaproponowałeś coś czego nie było w Internecie, czy raczej dopracowałeś to co już istniało?

Trudno mi powiedzieć, bo zwyczajnie…nie zrobiłem żadnego „researchu”. Teraz już wiem, że istniały różne grupy tematyczne na Facebooku, nie mam pojęcia, czy było coś więcej. Szczerze mówiąc nie miało to dla mnie żadnego znaczenia, chciałem zrobić coś swojego, na swoich zasadach, ufając swojej intuicji. Nie chciałem na nikim się wzorować ani z kimkolwiek rywalizować. Myślę, że takie założenie na starcie spaliłoby moją inicjatywę.

Zaskoczył Cię odzew?

Na pewno. Nie miałem co prawda żadnych oczekiwań, nie zakładałem czy publikowane przeze mnie treści będzie śledzić tysiąc czy sto tysięcy osób, niemniej jednak z czasem ta skala musiała być pewnym zaskoczeniem. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że takie miejsce jak Tatromaniak jest potrzebne, a ludzie w jakimś stopniu doceniają wykonywaną przeze mnie pracę.

Jesteś zadowolony z wyników takich jak ilość odwiedzin?

Wolałbym nie skupiać się na liczbach, bo to nie one są najważniejsze. Grunt, że udało się zbudować dużą społeczność i przekuć jej moc na wiele pozytywnych akcji w realnym świecie.

Jesteś dyktatorem, czy o tym co ukazuje się na stronie decyduje zespół?

To bardzo dobre pytanie, bo…żadnego zespołu nie ma 🙂 Pod kątem publikowanych treści wszystko od początku robię sam, wsparcia potrzebuję natomiast w trudniejszych dla mnie kwestiach: informatycznych i księgowych. Prowadzenie jednoosobowej redakcji ma oczywiście plusy i minusy. Pracy jest sporo przez 7 dni w tygodniu, ale bardzo cenię sobie niezależność i fakt, że mogę wziąć pełną odpowiedzialność za to, co robię. W zespole zawsze pojawiają się różnice zdań, różne wizje, upodobania…to normalne. Tatromaniak to moje „dziecko” i bardzo trudno mi oddać jego wychowanie, choćby w małym stopniu, w inne ręce.

Bycie jednoosobowym zespołem musi być wyczerpujące, a co z odpoczynkiem, urlopami, hobby?

Staram się to wszystko godzić – mieć czas na odpoczynek i realizację pasji, a jednocześnie nie zaniedbywać Tatromaniaka. Trzeba się przestawić na nieco inny tryb pracy, gotowość do działania nawet w weekendy czy na wakacjach, ale myślę, że rozumie to każdy prowadzący własną działalność. Mam to szczęście, że mogę pracować z dowolnego miejsca z dostępem do internetu, zdarza się zatem pisać artykuły z aktualnymi informacjami w bardzo nietypowych sytuacjach. Nie zliczę ile razy zdarzyło mi się wychodzić na imprezie rodzinnej do drugiego pomieszczenia czy zatrzymywać samochód w trasie i robić w nim przenośne biuro, gdy działo się coś pilnego. Pamiętam sytuację, w której podczas wakacji krążyłem autem po wąskich uliczkach hiszpańskiej Rondy w poszukiwaniu miejsca parkingowego, gdy dostałem informację o lawinie pod Rysami. Trzeba było stanąć gdzieś na awaryjnych i ogarnąć temat, ale do takich akcji jestem już przyzwyczajony. Na szczęście moja żona ma do nich również dużo cierpliwości.

Bardzo szybko reagujesz na to co się dzieje w Tatrach, jak to robisz?

Wymaga to po prostu dużej samodyscypliny. Pewnie gdyby za wyszukiwanie informacji odpowiedzialnych było więcej osób, byłoby łatwiej, ale…patrz pytanie powyżej 🙂 Staram się cały czas trzymać rękę na pulsie, sprawdzać co się dzieje w Tatrach pod względem pogodowym, wyłapywać publikowane w mediach społecznościowych zdjęcia czy filmy, wreszcie korzystać z podsyłanych przez czytelników informacji, za które bardzo w tym miejscu dziękuję.

Są jakieś tematy, na które zwracasz większą uwagę, i takie, które odpuszczasz?

Dużo uwagi poświęcam zawsze względom bezpieczeństwa, przekazywaniu ważnych ostrzeżeń, informacji o pogorszeniu warunków w górach. To ważne, by dzięki zasięgom Tatromaniaka trafiały również do tych turystów, którzy niekoniecznie sami wyszukują tego typu aktualności. Jeśli chodzi o tematy, których unikam…bardzo nie lubię poruszać kwestii, które za każdym razem generują „aferę” w komentarzach zamiast merytorycznej dyskusji. Mam tu na myśli m.in. temat transportu konnego na drodze do Morskiego Oka, ubioru w górach, długich kolejek do kolejki na Kasprowy Wierch…Ludzie mają bardzo mały zakres tolerancji do zachowania innych, szybko przychodzi im krytykowanie bez głębszej refleksji. Osobiście wolałbym, aby każdy skupiał się w pierwszej kolejności na sobie i pozwolił innym żyć własnym życiem.

Fotografujesz, podziel się z nami swoją fascynacją.

Fotografia krajobrazu to rzecz, która sprawia mi w życiu chyba najwięcej radości. Szczególnie dotyczy to oczywiście krajobrazów górskich. Samo przebywanie w pięknym miejscu o wyjątkowej porze i podziwianie na własne oczy niezwykłego spektaklu matki natury dostarcza niezapomnianych wrażeń. Jeśli dodatkowo mogę zatrzymać ten moment w kadrze w oparciu o własną wizję i pokazać go innym, czuję się spełniony. Dużą uwagę staram się przywiązywać do kompozycji, którą uważam za najważniejszy element zdjęcia. Można bowiem trafić na świetne warunki, ale gdy nie przemyślimy kadru, praca najprawdopodobniej będzie nadawać się do kosza. Cały czas próbuję poprawiać swój warsztat, podpatrując bardziej utalentowanych kolegów. W zeszłym roku udało mi się odwiedzić dwa fotograficzne raje: Islandię i Dolomity. Szczególnie do tej pierwszej mam słabość, nigdzie nie czułem się tak wolny i zachwycony różnorodnością krajobrazu jak właśnie na Islandii. Bardzo chciałbym tam wrócić.

Używasz swoich zdjęć na portalu?

Bardzo różnie. Czasami używam zdjęć swoich, czasami zaprzyjaźnionych fotografów, czasami po prostu materiałów podsyłanych przez innych ludzi. Jestem wyczulony na to, aby zawsze odpowiednio podpisać autora. To absolutna podstawa, o której wiele osób nadal zapomina.

Na ile pasja fotograficzna przekłada się na to co dzieje się na portalu?

Myślę, że dzięki temu, że sam fotografuję krajobraz, mogę staranniej dobierać publikowane na stronie zdjęcia. Staram się bardzo dbać o poziom estetyczny na Tatromaniaku. Niestety przez to nie zawsze mogę zamieścić wszystko, co podsyłają ludzie, ale muszę trzymać się pewnych zasad. Dzięki znajomości pewnych zagadnień mogę również na bieżąco prostować niektóre wypisywane w komentarzach bzdury. Często zdarza się przecież, że osoby bez podstawowej wiedzy fotograficznej zarzucają innym fotomontaże, czy innego rodzaju przekłamania. Tymczasem możliwości aparatu a możliwości ludzkiego oka to dwie różne rzeczy i warto o tym pamiętać.

Na ile ważna jest dla Ciebie tematyka ekologiczna, edukacyjna i społeczna?

Staram się wspierać wszelkie akcje, które mają na celu zwiększanie świadomości wśród turystów, czy to z zakresu ochrony przyrody czy bezpieczeństwa w górach. Tematem, który szczególnie wpływa na moje emocje są śmieci. O ile daleko mi do bycia zapalonym ekologiem i jestem zwolennikiem zdroworozsądkowego podejścia do różnych spornych kwestii, o tyle sprawa śmiecenia w górach (a właściwie to gdziekolwiek) jest dla mnie bardzo ważna. Jestem w stanie zrozumieć wiele ludzkich zachowań, ale tego w żaden sposób…Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, informowanie o bieżących zagrożeniach i edukowanie w tym względzie uważam za swój obowiązek i jeden z kluczowych celów portali takich jak Tatromaniak. Bardzo cenię sobie również rożnego rodzaju akcje społeczne i zbiórki, które dzięki osobom skupionym wokół tej strony udało się przeprowadzić. Siła internetu jest olbrzymia, a duże zasięgi są coś warte tylko wtedy, gdy można wykorzystać je w słusznym celu. Nie zawsze jest kolorowo, nie zawsze każdemu w pełni podpasuję z tym, co robię lub ze swoim stylem prowadzenia strony…ale ta realna pomoc dla wielu osób, którą udało się ogarnąć dzięki wspólnej mobilizacji to rzecz, z której jestem naprawdę dumny.

Reagujesz na „zapotrzebowanie społeczne”, czy robisz swoje?

Tak jak wspomniałem, czasami wręcz jak ognia unikam tematów, które budzą bardzo dużo emocji, niekoniecznie tych dobrych. Nakręcając pewne tematy łatwo dziś stale podbijać sobie zasięgi, ale to raczej nie moja bajka. Raczej próbuję robić swoje, to znaczy zamieszczać te informacje, które uważam w danej chwili za warte zamieszczenia, bez większej kalkulacji. Oczywiście byłbym hipokrytą twierdząc, że nie dbam o zasięgi. Muszę o nie dbać, by Tatromaniak nadal funkcjonował na pewnym poziomie, ale wartościowe treści zazwyczaj bronią się pod tym względem same, nie trzeba sztucznie kręcić afer.

Z jakimi instytucjami związanymi z Tatrami i jak współpracujesz?

Współpraca Tatromaniaka z takimi instytucjami jak TPN czy TOPR jest czymś naturalnym i uważam, że powinna być jak najbardziej ścisła. Przy tych zasięgach czuję się odpowiedzialny za przekazywane treści, staram się to robić w sposób jak najbardziej merytoryczny, choć oczywiście nikt nie jest nieomylny. Z TPN współpracuję głównie w aspekcie rozprzestrzeniania istotnych informacji, na przykład tych dotyczących stanu szlaków, okresowych zamknięć, bieżących apelów do turystów. Jeśli chodzi o TOPR, jakiś czas temu na Tatromaniaku udało się przeprowadzić dużą zbiórkę na sprzęt do ratownictwa medycznego, który już wykorzystywany jest w Tatrach. To realne działania, które przynoszą mi najwięcej satysfakcji. Wiadomo, jakie dziś są niektóre media – nachalne, polujące na aferę, szczególnie przy okazji tragedii nie zawsze kierujące się dobrym smakiem. Mam nadzieję, że TPN i TOPR mają w Tatromaniaku przede wszystkim oparcie i ta współpraca będzie się nadal rozwijać.

Myślisz o zmianach?

Podobno kto się nie rozwija, ten się cofa. Cały czas próbuję rozwijać Tatromaniaka w zakresie, na jaki pozwalają mi codzienne obowiązki. Z drugiej strony myślę, że udało się już zbudować bardzo dużo i działa to dość dobrze, nie przewiduję zatem żadnych wielkich rewolucji. Chciałbym po prostu cały czas utrzymywać pewien poziom i dobry smak w tym, co robię. Na ile będzie się to udawać, ocenią już inni.

Sytuacja koronowirusowa sprzyjała portalom. Zaobserwowałeś zwiększony ruch?

Z drugiej strony jednak w Tatrach niewiele się działo, bo były zamknięte. Szczerze mówiąc, nie zauważyłem żadnych szczególnych odchyleń. Starałem się jakoś umilić członkom społeczności to oczekiwanie na powrót w góry i innymi sposobami zadbać o ich aktywność na portalu.

Ponarzekajmy, co Ci przeszkadza w prowadzeniu takiej działalności?

Przykro mi, nienawidzę narzekać. Na narzekanie mam wręcz alergię. Wyznaję zasadę, że narzekać mogą ludzie, którzy mają w życiu naprawdę ciężko, a ja zdecydowanie się do nich nie zaliczam. Bieżące problemy staram się jakoś pokonywać, a jak czegoś nie daje się przeskoczyć, to przecież nie koniec świata. Poza uciążliwymi dla każdego przedsiębiorcy przepisami podatkowymi mało co mnie denerwuje. Na głosy krytyki się uodporniłem, przy tak dużych zasięgach zwyczajnie muszą się pojawiać. Grunt, to wierzyć w sens tego, co się robi, nie psuć sobie niepotrzebnie zdrowia i iść do przodu.

Cały tatrzański numer „GÓR” w wersji online dostępny jest TUTAJ.

Tagi: Tatromaniak wywiad


Powiązane artykuły